Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wsparcie! ❤️ Pomogliście nam ocalić ponad 30 kotów w samym 2023 roku i większość z nich jest już w nowych domach. Przyjęliśmy też kolejne 2 konie, pomogliśmy w adopcji kilku innych.
Młodym kotkom nadal szukamy kochających rodzin, a staruszki raczej już z nami zostaną.
Dziękujemy ❤️
Bezsensownie rozmnożone i porzucone przez okrutnego człowieka. Na pewną, okrutną i długą śmierć z głodu i choroby
Głupio nam kolejny raz prosić Was o pomoc. I tak byliście bardzo hojni. Staramy się uczynić ten świat lepszym, przynajmniej dla tych maluchów, ale bez Waszego wsparcia nie damy rady
Od jakiegoś czasu każda decyzja jaką mamy do wyboru jest zła. Zgłaszacie nam koty z informacją, że albo my je weźmiemy, albo umrą rozjechane na ulicy, utopione lub wypłyną im oczka przez koci katar...
I rzeczywiście tak się stało, jednego kotka z rodzeństwa pod Dino nie udało nam się złapać – utonął. Przez biegunkę u naszych maluchów szalejącą czekaliśmy, że może jakaś inna organizacja zgarnie 8 kociaków z Ładzynia – nikt się nie zgłosił, wzięliśmy je za późno, bo jednemu oczka już raczej nie da się uratować.
Bierzemy więc te wszystkie koty, niestety niesie to za sobą ryzyko dla kociaków, które już u nas są. Mimo iż staramy się mioty izolować, choróbska i tak szaleją. Na ten moment to zdrowe koty siedzą w małej klatce a chore w wolierze, bo chorych jest aż 10...
Wiecie co cały czas nami targa? Wyrzuty sumienia... Pierwsze: PIENIĄDZE. Nie zebraliśmy wystarczających środków, by karmić kociaki super karmą, by je odpowiednio suplementować – szaleją choroby. Kolejna rzecz: CZAS. Wiecie, że w większości utrzymujemy zwierzyniec sami prowadzeniem jazd (ponad 20 kotów, 4 konie i 2 psy, a przypominam, że dopiero wystartowaliśmy i azyl jest w budowie). Oprócz tego musimy co chwilę sprzątać kuwety (kotów jest ponad 20, ciężko jest nawet przy normalnych kupach, a przy nawracających u maluchów biegunkach..?), psy również trzeba nakarmić, wyspacerować, posprzątać po nich, konie wyprowadzić na łąkę, wywieźć codziennie kilka taczek pączków, zanieść im kilkadziesiąt kg siana codziennie, nakarmić suplementami i muesli, wyczyścić i popracować nad dawaniem kopyt...
A i jeszcze własnymi siłami budujemy im wiatę na zimę, robimy paśnik, ogrodzenia. Oprócz tego ciągłe wizyty u weta, podróże po pasze, siano, owies, zakrapianie kocich oczu 2 rodzajami kropli po 3 razy dziennie, to daje około 120 oczu do zakroplenia dziennie. A no i jeszcze rachunkowość i finanse trzeba ogarnąć, porobić zdjęcia do adopcji, umówić się z adoptującymi, na których czasem czekamy cały dzień a oni nie przychodzą. Wszystkie kociaki, które do nas trafiają są dzikie, więc dochodzi jeszcze ich oswajanie i wyłapywanie na zabiegi. W 99% to wszystko ogarniam całkowicie SAMA. Mam wybór między zawiezieniem kotów do weta, a zarobieniem na tego weta, przez to chyba sama wysiądę psychicznie. Nie wiem jak inne organizacje to robią, ale nasze zbiórki praktycznie stoją.
Kto mnie zna, ten wie, że ja każdemu zwierzakowi czy człowiekowi staram się pomóc. Przeżywam wszystko 100 razy bardziej niż powinnam i przez jednego chorego kota nie śpię całą noc. Udało mi się uratować już dziesiątki zwierzaków, ale teraz ta skala przerosła mnie finansowo. Gmina, zamiast pomóc, każe wyrzucić kociaki gdziekolwiek jako wolnożyjące, bo takie mamy w Polsce chore prawo. Kot nie zasługuje na schronisko jak pies a traktuje się go jak wiewiórkę czy sikorkę.
Przypominam, że mieszkam przy zwierzakach w 25m2 kontenerze, gdzie mam jedno pomieszczenie, nie mam jeszcze nawet kuchni czy pralki, a rzeczy leżą na podłodze, bo nie mam ani 1 szafki. Przez ilość zwierzaków jaka na mnie spadła, nie jestem w stanie zadbać o swoje podstawowe potrzeby. Moja złamana ręka nie odzyskała jeszcze sprawności, bo nawet nie mam kiedy przejść rehabilitacji. Nie chciałam się dzielić tą informacją publicznie, ale może pomyślcie o tym nim zaczniecie szantażować mnie emocjonalnie kolejnymi, chorymi, umierającymi kotami, nie dając przy tym żadnego wsparcia dla nich.
Nie jesteśmy schroniskiem, nie mamy ŻADNEGO wsparcia od gminy, finansujemy się głównie sami z prowadzenia jazd konnych i nasz azyl jest dopiero w budowie. Czy mamy kociaki wypuścić na wolność tak jak nakazuje nasze chore prawo?
Proszę, pomóż nam wyleczyć i nakarmić kociaki, bez Ciebie nie dadzą rady. Potrzeba czasu na znalezienie im domków. My każdemu zwierzakowi pomożemy, ale musimy mieć do tego warunki finansowe.
Nie biorę pensji, mimo że praca na rzecz zwierząt zajmuje mi całe dnie. Nie wyjeżdżam na wakacje, nie chodzę do kosmetyczki czy fryzjera, jeżdżę 20-letnim autem i każdą złotówkę przeznaczam na zwierzaki.
Ładuję...