Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo, kolejny raz przynosimy Wam dobre wieści. Uratowaliście Kasztankę! Staruszka jest już bezpieczna, nic jej już nie grozi. Klacz ma zołzy. To choroba zakaźna, kiedyś zwalczana z urzędu, dziś leczona antybiotykami. Kasztanka jest pod opieką lekarza, dostaje antybiotyki, mamy nadzieję na szybką poprawę.
Staruszka jest w zaprzyjaźnionej stajni koło Puław i gdy tylko poczuję się lepiej, zostanie przewieziona do Benkowa. Bardzo dziękujemy Wam za ratunek dla Kasztanki, a Monice, u której klacz przebywa, za zaoferowanie miejsca i opiekę nad chorą starowinką. Tak stary koń nie ma żadnej szansy na klienta innego, niż ubojnia. Bez Waszego wsparcia, Kasztanki dawno by już nie było.
Kasztankę można nadal wspierać.
Dziękujemy!
Szanowni Państwo, mamy dziś z rana złe wieści. Niestety nie udało się zebrać pieniędzy na wykupienie Kasztanki. O tyle dobrze, że ubłagaliśmy handlarza, żeby jeszcze poczekał do przyszłej środy. Początek wakacji to najgorszy czas w roku na ratowanie zwierząt. Wszyscy wyjechali na wakacje. Ale handlarz nie będzie czekał do września. Dał nam tylko kilka dni. Dlatego musimy walczyć o życie Kasztanki. Błagamy, pomóżcie nam w tej walce
O tym, że Kasztanka pojedzie na rzeź, wiedzieli wszyscy. To było oczywiste jak wschód czy zachód słońca. Normalna kolej rzeczy. Bezużyteczne konie sprzedawał na rzeź dziadek, sprzedawał ojciec. Taka tradycja.
Tam, gdzie Kasztanka żyła przez ostatnie 20 lat, nikt nie widzi innej przyszłości dla wyeksploatowanych zwierząt niż hak rzeźnika. Gdy tracą siły, gdy nie mogą rodzić, gdy starość siwizną oprószy ich skronie, a mięśnie tracą siłę, przyjeżdża handlarz. Po Kasztankę też przyjechał, stary samochód zawarczał na podwórzu i zastygł. Na trap wprowadził ją właściciel, weszła za nim bez obaw. Pan kazał jej zostać, wziął pieniądze, uśmiechnięty podziękował i odszedł, nie oglądając się ani razu, choć Kasztanka go wołała. Rżała cichuteńko jak co dzień, gdy przynosił jej miskę z owsem i siano. Wołała o ratunek. Błagała o litość. Nie doczekała się niczego. Ani nikogo. Przegrała z ludzkim wyrachowaniem…
Kasztanka jeszcze żyje, ale nie wiemy, czy zdołamy odmienić jej los. Czas na proszenie o pomoc jest fatalny. Wakacje. Inflacja. Wojna za progiem. Strach. Każdy ma swoje ważne sprawy i duże wydatki. Rozumiemy to, ale wiemy też, że Kasztanka nie ma czasu. Ona nie może czekać, aż nastanie lepszy okres. Nie dożyje tego. Jeśli dziś, razem nie połączymy sił i nie staniemy po jej stronie, nic jej już nie uratuje. Rzeźnicka, zimna stal uciszy jej cichutkie rżenie już na zawsze.
Życie Kasztanki kosztuje 7500 zł, w środę minie termin spłaty. Potrzebne też będą pieniądze na transport i weterynarza. Pokornie prosimy Was o pomoc. Dla Kasztanki czas leci bardzo szybko, prosimy pomóżcie ją uratować, nie odwracajmy się od niej.
Ładuję...