Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Serdecznie dziękujemy wszystkim Darczyńcom. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Dzięki Wam nasi podopieczni mają godne warunki leczenia, oczekiwania na adopcje i niektórzy dożycia swoich dni w zaciszu normalnego domu, w ciepłe i sytości.
My, ekipa fundacji, mamy tzw. święty spokój. Jesteśmy u siebie 😍 Możemy robić swoje bez obawy o to że komuś przeszkadzamy.
A tak jest u nas w zimowej szacie.
Kochani, mamy 100%! Kociaki nie straciły domu, bo dzięki Wam zyskały nowy...! A tak wyglądały ostatnie chwile w Tabby, kiedy pasek w szalonym tempie się zazieleniał!
DZIĘKUJEMY!
Kochani
25 listopada minie 4 miesiące od kiedy mieszkamy u siebie.
W pierwszym tygodniu listopada zakończyła pracę ekipa remontowa.
Całkowicie odnowiony został drewniany domek w którym jest kociarnia.
Drewniane ściany zostały pokryte impregnatem, ocieplono szczyty, położono blaszany dach na magazynku i na części tarasowej, ocieplono magazynek.
W środku założono nowe drzwi pomiędzy pokojami, do łazienki i do przedpokoju. Wstawiono drzwi balkonowe z klapką na wolierę. Łazienkę przystosowano do naszych potrzeb czyli mycia kuwet.
Kociaki mają teraz naprawdę dobre warunki.
W drugim domku, w którym mieszka opiekunka że staruszkami i jest szpitalik, z garażu pozyskaliśmy drugi pokój. Powstało więc kocie przedszkole.
Mamy teraz i zaplecze sprzętowe i lokalowe by ratować koty.
Obecnie mamy pod opieką 46 dorosłych podopiecznych, 20 maluchów oraz trójkę staruszków.
W ciągu 10 miesięcy 2020 roku poszło do adopcji ponad 80 kotów.
Tylko jedna sprawa nadal spędza nam sen z powiek.
Do 31 grudnia, zgodnie z zapisem w akcie notarialnym, musimy spłacić do końca wykup siedliska. Inaczej grozi nam egzekucja komornicza.
Bardzo Was prosimy o pomoc na tej ostatniej prostej.
Kochani,
Gdy 3 lata temu zakładałyśmy z dziewczynami fundację, tylko marzyłyśmy o własnym kawałku świata. O tym, by być u siebie. By stworzyć naszym podopiecznym namiastkę domu, gdzie po trudach życia będą w godnych warunkach i pod moją opieką czekać na adopcję lub dożywać swych dni.
Było już kilka ostrych zakrętów na naszej drodze, takich opłakanych i powodujących bezsenność. Wszystkie one prowadziły nas jednak do dnia dzisiejszego.
Dzisiaj o godz. 11 podpisałyśmy, wraz z Dorotką, w imieniu fundacji Akt Notarialny zakupu siedliska. Jesteśmy u siebie!!!!
Jest tylko jedno malutkie ale... Musimy maksymalnie do końca grudnia dopłacić pozostałą kwotę, czyli 50 tysięcy złotych.
Sprzedający otrzymał już od nas 80 tys. Reszta ze zbiórki weszła w koszty zakupu, podatek, remont i przystosowanie (same piece to 18 tys), a także koszty leczenia i utrzymania podopiecznych (aby nie rozdrabniać, nie prowadziłyśmy jednocześnie innych zbiórek).
Teraz bardzo Was prosimy o jeszcze jedną mobilizację. O udostępnianie naszej zbiórki, o propagowanie naszego bazarku. My także bierzemy się ostro do pracy. Karina pięknie prowadzi bazarek. Ja za moment wezmę się za szycie kurek i maskotek. Będę także robić ozdoby świąteczne (styropianowe kulki na bombki już zakupione). Edyta wytwarza cudowne mydła.
Cała nadzieja w Was! ❤❤❤
Kochani,
Nasi koci wujkowie Hirek i Patryk działają w każdej wolnej chwili. Obaj pracują a potrafią przyjechać na godzinę, żeby tylko popchnąć wolierę. Mimo wszystko to trwa, bo tym raz będzie to woliera prawdziwa, przemyślana i przede wszystkich bezpieczna.
Chłopaki każde działanie rozpatrują na wszystkie możliwe strony. Zabetonowane w obrzeża słupki. Odciągi boczne. Odciągi środkowe do platformy, które tworzą wsparcie dla siatki górnej. Łączenia siatek drutem.
Coraz bliżej do końca. Wczoraj położyli siatkę górną. Oby był ciepły wrzesień i październik to kociarstwo jeszcze skorzysta. W przyszłym roku to będzie już koci raj... Będzie oczywiście także koci plac zabaw, ale to już dopieszczanie zostawiamy na koniec.
Lada moment ruszymy z akcją zbiórki pozostałej kwoty do wykupu. Znów będziemy musieli zintensyfikować działania. Licytacje i udostępnienia. 9 września wrzucę Wam zdjęcie najważniejszego dokumentu w naszym fundacyjnym życiu ❤❤❤❤❤
PS. W moim tak naprawdę też
Kochani,
Wczoraj bylo malowanie. Panowie położyli cokoły. Pokoje są cud, miód, orzeszki. W poniedziałek i wtorek fuguje. Kafelki w szpitaliku i w magazynie oraz na tarasie już później. Nie zdążymy teraz.
W poniedziałek przyjedzie drugi piec. Zabierzemy ten z Jasnej i oba będą montowane na wsi. We wtorek ogarniemy hydraulika. W czwartek elektryk. W tym tygodniu zaczniemy też budować wolierę. Chyba nie zdążymy do przeprowadzki. Wziąwszy jednak pod uwagę, że koty będą teraz miały dla siebie 56m2, czyli wiecej niż cały domek na Jasnej, to nic się nie stanie jak chwilkę poczekają na wolierę.
W sobotę godzina zero!
Jeśli ktoś z Was, a szczególnie mężczyźni, byłby chętny na pomoc przy budowie woliery czy przeprowadzce to zapraszam. Mało nas i prawie same baby...
Kochani,
opiszę teraz co to się takiego tajemniczego zadziało! No niestety sąsiedzi wytoczyli przeciwko nam taką wojnę podjazdową, że ja kompletnie wysiadłam psychicznie. Poważnie zaczęłam się zastanawiać, co mam zrobić.
Kontrola za kontrolą. Ploty, które chodzą po mieście na mój temat, przekroczyły moje wyobrażenie. Sąsiadka z kartka zapisuje każdego kuriera, który przyjeżdża. Lustruje każdych gości. Jeśli tak miałoby tu wyglądać życie z nimi i to za 140 tys. to jaki sens? Tylko co zrobić i gdzie iść?
Kompletnie wykończona po jednej kontroli a przed drugą (sąsiedzi nasłali inspekcje wet że za dużo kotów i że się znęcam) zadzwonił telefon. Pani miłym głosem przeprosiła, że się narzuca, ale obserwuje naszą stronę z córką, sama ma 6 kotów i chciałaby coś zaproponować...
Ma nieruchomość 6 km od Zduńskiej. Na skraju wsi prawie w lesie. 3200 mkw działka, dwa domy, w tym jeden drewniany. Wynajmowali to 6 lat rodzinie z trójką dzieci. Najemcy się wyprowadzili się i czy bym nie chciała chociaż zobaczyć. W pierwszej chwili zwątpiłam, bo nie mam samochodu. Ale porównanie działki 3200 mkw do 138 mkw na Jasnej było zbyt kuszące. Na drugi dzień po kontroli pojechaliśmy z Dorotką i jej mężem Markiem oglądać.
Domki nie wyglądają z zewnątrz powalająco, za to w środku naprawdę niedużo trzeba zrobić. Dwa pokoje wylewki i kafelki. Pozakładać brakujące rynny. Pomalować. Wykafelkować ścianę w szpitaliku po kotłowni. Zrobić wolierę. W przyszłym roku zrobić dach na domku pod dachówką. Najbliższy sąsiad 300 m. Dookoła las. Cisza ptaki i ogromna działka. Koty będą miały wolierę ok 100 mkw.
W ogłoszeniu na olx dali cenę 149 tys. Zeszli nam do 130 tys. Za tak ogromną działkę. I ja się zdecydowałam. Tutaj wieczna wojna i strach rozmawiać przed domem. 138 mkw i 47 mkw domek. Tam 3200 mkw działki z lasem plus jeden domek z łazienką na kociarnię 56mkw i drugi domek gdzie będzie szpitalik lub kwarantanna, pokój z aneksem kuchennym, łazienka razem 45 mkw.
Dogadaliśmy się, że teraz mamy na zbiórce 100 tys. wiec zapłacimy 80 tys., a 20 będziemy miały na remont i zakup drugiego pieca. 50 tys. musimy dozbierać, żeby dopłacić sprzedającym. Muszę więc podnieść sumę zbiórki do min 180 tys., żeby chociaż podstawowe rzeczy zrobić. Sam piec i przeniesienie tego, co już jest, to na pewno około 12 tys. A gdzie koszt płytek i kleju oraz farb? No i woliera. Musi być na podmurówce, bo las obok i może się lis podkopać.
Dzisiaj byliśmy u notariusza zanieśliśmy dokumenty, które mamy. Dostaliśmy wykazy co jeszcze dostarczyć. Po przedłożeniu kompletu dokumentów po około tygodniu będziemy podpisywać akt notarialny zakupu. Liczymy, że będzie to około 14 lipca.
Z Jasnej zabierzemy wszystko, co się da. Nie zerwiemy tylko kafelek. Piec, kabina, zdemontujemy wolierę i ogrodzenie. Zabierzemy dokładnie wszystko... Zdaję sobie sprawę że będę tam w większości sama, ale cos za coś. Latem rower, jesienią i zimą podwózki przez znajomych. Może wiosną zrobię prawo jazdy. Mam nadzieję wielką, że zaaprobujecie moją decyzję. To przecież Wy jesteście Darczyńcami. Tutaj nie daliby nam działać. Tam mamy szansę. Na spokój i normalne życie.
Lidka
Kiedy tracisz dom, cały twój świat rozpada się na kawałki. Kawałki, których nie można już w żaden sposób posklejać. Poczucie bezpieczeństwa, spokój i namiastka normalności znikają na zawsze. Pojawia się strach, panika, brak nadziei na lepsze jutro. To właśnie czeka naszych podopiecznych za niecałe 2 miesiące, jeśli nie uda nam się zebrać kwoty na wykupienie obecnej siedziby.
Na zdjęciu głównym widzicie naszego Zdzicha. Był polany kwasem, nie miał skóry na całym brzuchu. Pół roku smarowania, bandażowania, plastrów z miodu manuka... 7 tys. - tyle kosztowało leczenie (więcej o jego leczeniu tutaj KLIK). Niby wolno żyjący kot, a dał przy sobie zrobić wszystko. Teraz jest naszym Capo di tutticapi 😊
A tak wyglądał wtedy...
Dzięki Waszemu wsparciu, naszej opiece i temu miejscu takie koty jak Zdzichu otrzymują pomoc. Niestety...
Umowa kończy się w sierpniu, a właściciel nie zdecydował się przedłużyć nam najmu, ponieważ znalazł kupca na lokal. Mamy prawo pierwokupu, ale bez funduszy wszystko, co zrobiliśmy do tej pory, zostanie nam odebrane, a my wylądujemy na ulicy. A udało nam się zrobić niemało. Z funduszy dotychczas zebranych na zbiórce wykonane zostało wiele prac remontowych i przystosowawczych, abyśmy mogli prowadzić naszą działalność, między innymi:
- postawiliśmy ściany działowe;
- położyliśmy na ścianach kafle;
- powstała łazienka z wyposażeniem;
- położyliśmy podłogi z kafli w części pomieszczeń;
- wymieniliśmy oka i drzwi;
- wybudowaliśmy wolierę;
- zamontowaliśmy półki na ścianach wszystkich pomieszczeń;
- zakupiliśmy ekologiczny piec na pelet z nawiewem na wszystkie pomieszczenia;
- zakupiliśmy centralny ogrzewacz przepływowy wody;
- mamy własne, fundacyjne wyposażenie kociego domu: pralkę, suszarkę, lodówkę, mikrofalę, zmywarkę, lampy bakteriobójcze zwykłe i przepływowe, ozonator, pompy infuzyjne, maty grzewcze.
Dlatego prosimy Was o pomoc. W imieniu naszych podopiecznych błagamy Was o dom, o miejsce tak ważne dla każdego. Co czeka nasze kociaki? Ulica? Schronisko? Bez Waszej pomocy nie damy rady wyjść z tej patowej sytuacji. Prosimy Was o dołożenie cegiełki do Kociego Domu Tabby, w którym przez te lata schronienie, opiekę i miłość znalazło kilkaset kotów. W ciągu 3 lat istnienia fundacji znaleźliśmy własny dom ponad 250 kotom. Kilkadziesiąt chorych zostało wyleczonych i znalazło nowe domy. Kilkanaście chorych przewlekle znalazło u nas przystań na ostatnie dni.
Ci z Was, którzy towarzyszą nam na Facebooku wiedzą, że potrafimy postarać się o karmę dla podopiecznych, o akcesoria. Istniejemy na wielu platformach pomocowych. Bierzemy czynny udział w różnych konkursach. Same poprzez własne rękodzieło pozyskujemy fundusze na bieżące płatności. Prowadzimy bazarki. Jednak nie mamy szans zapracować na wykup posesji.
140 tysięcy, tyle kosztuje dom dla 59 podopiecznych dorosłych plus 17 maluchów (stan na 28.05.2020 r.). Taki jest koszt bycia u siebie! Bez Waszej pomocy Tabby po prostu przestanie istnieć...
Ładuję...