Ben i Kika – nowe życie dla skrzywdzonych kotków!

Zbiórka zakończona
Wsparło 70 osób
1 010 zł (101%)

Rozpoczęcie: 25 Lipca 2016

Zakończenie: 22 Września 2016

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Kociaki przyszły na świat na terenie gdyńskiej stoczni. Tam nie czekało na nie nic dobrego. Życie kota stoczniowego, pomimo regularnego dokarmiania przez wolontariuszki, jest niezwykle dramatycznym wyzwaniem. O miejsce w budce trzeba walczyć, przed ludźmi i ciężkim sprzętem uciekać.


 

Popatrzcie na zdjęcia – większość z nich prezentuje stoczniową rzeczywistość. Koty śpią w rurach i kanałach ciepłowniczych, siedzą na betonie – nawet w deszczu i śniegu. Mają budki, ale przecież nie można spędzić życia siedząc w budzie. Żyją więc na stoczniowych ulicach, chronią się w sprzęcie i starych budynkach. Mokną, marzną, chorują, ulegają wypadkom, wpadają pod tiry. Pomimo regularnej opieki weterynaryjnej rzadko dożywają starości. Niestety, ale średnia długość życia stoczniowego kotka to zaledwie 5-6 lat…

Maluszki, o których chcemy tu napisać dodatkowo mieszkały w sekcji cięcia blach – miejscu wyjątkowo niebezpiecznym dla kocich dzieciaków.



 

Koty ostały zabrane przez wolontariuszkę Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!). Dostały szansę na życie. Trafiły do lecznicy – dwie brudne pchełki, a potem do sypialni wolontariuszki. Ich obecną rzeczywistość widzicie na fotografiach. Maluchy są słodkimi miziakami. Są bardzo radosne, żywe i ciekawe świata. Fantastycznie bawią się wszystkim, co tylko mieści się w ich małe łapki. Guzik, papierowa kulka, sznurówka – wszystko jedno. Myszka i kocia wędka to po prostu szał. Ben i Kika biegają do utraty sił. Kiedy bardzo się zmęczą, padają jak placki. Wylegują się w łóżku i na drapakach. Rudzielec i buraska są super przylepami. Przy każdej okazji pakują się na człowieka, by się położyć i mruczeć. Doskonale czują się na ramieniu albo wtulając się w dłonie. Wieczorem włażą na kołdrę i udeptują ludzki brzuch. Potem nadstawiają główki do głaskania, zadowolone z drapanka prężą śmiesznie małe grzbiety, rozdają buziaki, zamykają oczy i nie ma ich na kilka godzin.



Kochani, chyba przyznacie, że zabranie maluszków to była jedyna decyzja, którą można było w tej sytuacji podjąć. Kocie dzieciaki zamieniły zimne rury na miękkie łóżko. Wieczorny posiłek, o który trzeba walczyć, na całodobową stołówkę z pysznościami. Strach przed człowiekiem na przytulanie. Uciekanie przed tirami na bezpieczny dom. Kilka lat trudnego życia, na „naście” szczęśliwego leniuchowania i mruczenia do snu.


Zabranie Bena i Kiki z ulicy wiąże się, niestety, z kosztami. I to wcale nie małymi. Potrzebne są środki na: pobyt w lecznicy, zabiegi weterynaryjne (odpchlenie, odrobaczenie, szczepienie, surowica), a także na zakup karmy dla maluchów, żwiru, podkładów higienicznych i kociego mleczka bez laktozy. Pomóżcie nam podarować im szczęśliwe życie!

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
681 zakończonych zbiórek
Wsparło 70 osób
1 010 zł (101%)