Na opłacenie faktury za ratowanie kociej mamy

Kochani, stała się rzecz straszna 😭 

Kotka, która podrzucono do nas z kilkutygodniowymi maluchami, walczy o życie. Dwa dni temu dostała pierwszy atak padaczkowy. Sztywnienie, utrata sił, drgawki... widok makabryczny. Wizyta u weterynarza w trybie ekspresowym. Leki, kroplówki, badania i czekanie. 

Kolejny dzień ataki drgawek nie ustępują, wzrosła temperatura do 41 stopni! Znów wizyta u weta, kroplówki, USG, RTG, test na toxoplazmoze i felv/fiv ujemne... więc jaka jest tego stanu przyczyna? Możemy tylko czekać i modlić się, żeby walczyła i przeżyła kolejna noc.

Jej trzy maleńkie kociątka są odkarmiane butelka, masujemy im brzuszki i staramy się zastąpić mamę, ale to nie jest to samo. Maluchy płaczą i nie rozumieją, co się stało, że mamy przy nich nie ma. 

Jeśli kocia mama przeżyje noc zawieziemy ją do Gdańska na rezonans magnetyczny, żeby dowiedzieć się, co jest przyczyną tego stanu i jak ją z tego wyleczyć. Póki co dostała silny antybiotyk który zbił gorączkę, ale rokowania są ostrożne. 

Prosimy Was o pomoc, bo koszt rezonansu znacznie przekracza nasze możliwości finansowe. Chcemy pomóc kociej mamie wrócić do zdrowia i nie tracimy nadziei że z tego wyjdzie. Błagamy Was o wsparcie, bo sami nie damy rady!