Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po długiej i nierównej walce udało nam się ocalić życie trzech kociątek i ich mamy. Cena, którą musieliśmy zapłacić za tę walkę jest ogromna, ale dzięki Waszemu wsparciu udało się wyrównać wszystkie zobowiązania.
DZIĘKUJEMY!!!
Otzrymaliśmy faktury z lecznicy. Na szczęście nie są aż tak wysokie jak zakładaliśmy.
Zatem nieco zmniejszamy kwotę zbiórki.
Faktury w załącznikach.
Przed nami jeszcze sporo rzeczy do zrobienia, ale najważniejsze, że cała czwórka (mama i trójka ocalałych dzieci) czuje się dobrze.
Po 10 dniach walki o życie w całodobowej klinice, maluszki i mama w końcu opuściły szpital.
Niestety to nie koniec leczenia. Mama musi mieć nadal monitorowane parametry krwi, więc czekają ją kolejne wizyty i badania. Maluszki czują się na szczęście dobrze.
A my czekamy na fakturę...
Niestety...
Mimo wysiłków lekarzy, dziś późnym wieczorem malutki Florek odszedł za tęczowy most, pozostawiając po sobie ogromną pustkę i żal...
Kocia mama i pozostałe maluszki wciąż walczą, niestety ich stan jest ciężki. Maluszki są słabe, a kocica ma bardzo złe wyniki morfologii - praktycznie nie ma w niej czerwonych krwinek :( Lekarze podali środki stymulujące proces hematopoezy - czyli produkcji krwinek, jednak jeśli do jutra jej stan się nie poprawi konieczna będzie transfuzja.
Już nie prosimy, a błagamy o pomoc. Dawno nie mieliśmy tak trudnej i kosztownej walki o życie ;( Czy ta historia skończy się choć jednym happy endem? Wciąż mamy nadzieję...
A dług za ratowanie kociego życia niestety rośnie. Dobijamy do pułapu 10 000 zł i do takiej kwoty zmuszeni jesteśmy podnieść cel zbiórki :(
Kiedy wydawało się, że wszystko co najgorsze już za nami, los znów postanowił z nas zakpić...
Dziś po południu jeden z maluszków dostał uporczywej biegunki. Słabał z minuty na minutę. Nim zdążyliśmy zorganizować transport z domu tymczasowego do lecznicy, podobne objawy zaczeły występować u kolejnych kociąt...
Decyzja mogła być tylko jedna - cała 5, czyli 4 kociaki i mama natychmiast trafiły do lecznicy. Na miejscu lekarz zadecydował, że konieczna jest hospitalizacja całej piątki, bo ich stan jest ciężki. Maluchy walczą o życie, mama jest skarjnie wyczerpana, ma anemię.
Co to dla nas oznacza? Oprócz nieprzespanej nocy w wyczekiwaniu na kolejne wieści z lecznicy? Niestety ta walka o życie nie tylko będzie trudna, okupiona stresem i łzami, ale także potwornie kosztowna. Doba pobytu szpitalnego dla jednego kota to 250-300 zł, więc dla 5 kotów to wydatek 1000-1500 zł tylko za jedną dobę. Ale przecież ich życie jest bezcenne, nie możemy się poddać tylko ze względu na koszty. Dlatego już nie prosimy, a błagamy Was o wsparcie. Bo w Was Przyjaciele nasza ostatnia nadzieja...
Jego nie ma już wśród nas :(
Malutki Rubinek nie dał rady :( Zmarł w kocim szpitalu.
*Faktura za walkę o jego życie w załączniku.
Jego mama i rodzeństwo walczą nadal.
Podawanie surowicy, tabun leków i dokamianie to ich codzienność. Ale i tak nie wiemy co przyniesie kolejny dzień.
Oby było już tylko lepiej.
Te niczemu niewinne koty mogą umrzeć. Mogą nigdy nie doczekać własnego domu i nie doznać miłości, którą mógłby ofiarować im dobry człowiek.
I winny będzie również człowiek. Ale nie ten dobry, któremu los zwierząt nie jest obojętny, nie ten pisany przez duże C. Lecz ten, który nie wykastrował matki, bo mu się nie chciało albo nie widział takiej potrzeby. I ten, który bezmyślnie wyrzucił ją na ulicę, kiedy okazało się, że jest w ciąży. I również ten, który w ręce ludzi mających pod opieką te maluszki, oddał małego kota, zatajając przed nimi, że maluch jest chory. Mimo izolacji i szybkiej dezynfekcji maluszki się zaraziły.
Panleukopenia - cichy koci zabójca znów pokazuje swoje oblicze. Jaka będzie cena ratowania ich życia?
Cała szóstka od kilku dni dostaje surowicę, odpornościówki i florę. Najsłabszy z maluszków już został przeniesiony do całodobowej lecznicy. Co będzie z pozostałymi = nie jesteśmy teraz w stanie powiedzieć. Ale wiemy, jak podstępny potrafi być ten wirus.
Dlatego nie szacujemy- ratujemy. A Was kochani prosimy – pomóżcie!
Ładuję...