Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nadszedł czas podsumowania...
Dzięki Waszej hojnej pomocy udało się uratować życie 5 kociąt. Walka była trudna, momentami bardzo nierówna.
Po uzdrowieniu kociaków, każdy z nich znalazł dom w różnych odstępach czasowych:
Jako pierwszy do adopcji pojechał Aluś, którego oczka były w pełni zdrowe. Następnie jednooka Cleosia.
Po niej - Ufcio, który niestety kilka miesięcy po adopcji zaatakował śmiertelny wirus FIP :( Ufcio przegrał z beduszną chorobą :(
Po wielu miesiącach poszukiwań wpierw do nowego domu trafił Yetuś, następnie Cosmuś.
Jako pierwszy dom znalazł pod koniec sierpnia Aluś, który jako jedyny z całej piątki miał ocalone w 100% oczka, jednak najciężej przechodził panleukopenię.
Kolejna do nowego domu poszła Cleo, z jednym oczkiem, która również ciężko przeszła wirusa panleukopenii.
W listopadzie znalazł domek Ufcio, który miał ocalone gałki oczne, jednak z licznymi zrostami i bliznami na oczach.
W domu tymczasowym wciąż przebywają Yeti oraz Cosmo. Obaj niedawno przeszli zabieg kastracji oraz zaszycia oczodołów. Jeszcze musimy dokończyć szczepienia.
Opieka nad całą piątka była i wciąż jest bardzo, bardzo kosztowna:
pierwsza faktura opiewała na kwotę 2600zł
kolejna (tutaj załączona) na 1600zł
wkrótce będziemy musieli zapłacić kolejną na podobną kwotę
zapłaciliśmy także 200 zł za surowicę dla kociaków oraz 200zł za konsultację okulistyczną Ufcia
Kwota leczenia kociaków przekroczy 6 tysięcy złotych!!! :(
Ich życie było i jest warte każdej złotówki
Po ratowaniu wzroku kociąt, dopadł je niebezpieczny wirus panlenukopenii. W międzyczasie Yeti przeszedł zabieg chirurgiczny usuwania oka, które powodowało ucisk na opony mózgowe i objawy neurologiczne.
W miniony weekend Ufo się bardzo rozchorował - położyła go kariciwiroza. Lecą już kolejne koszty :(
Walczymy po raz kolejny o ich życie
Kiedy już sprawa z oczami wydawała się być na półmetku... kociaki zaczęły wymiotować. Początkowo złe samopoczucie tłumaczone było reakcją na odrobaczanie, jednak gdy objawy zaczęły się nasilać, zrobiliśmy testy na panleukopenię, który niestety okazał się pozytywny
Panleukopenia to bardzo groźny wirus, który zbiera najczęściej śmiertelne żniwo wśród kociąt.
Na chwilę obecną dwa (Alien i Cleo) z pięciorga są w najgorszym stanie - wymiotują i są bardzo osowiałe, nie jedzą. Trzeci kociak - Cosmo dziś zaczął również wymiotować.
Kociaki dostają wszelkie niezbędne leki - antybityki, przeciwwymiotne, przeciwgorączkowe, kroplówki, surowicę (którą bardzo ciężko jest dostać), codziennie wożone są do weterynarza.
Pozostało trzymać kciuki za ich organizmy, by dały radę pokonać ten śmiertelny, bezwzględny wirus.
Wydawało nam się, że kwota zebrana na zbiórce wystarczy na ratowanie maleństw... Niestety, zaczynamy widzieć dno tej "skarbonki" Od początku leczenia wydaliśmy już około 2 tyś zł, a nie wiemy, czy jesteśmy na półmetku jeśli chodzi o koszty weterynaryjne.
Dlatego bardzo prosimy o pomoc
Od 3 dni co kilka godzin myję, karmię, poję, zakrapiam oczodoły (bo mówienie o oczach u większości z nich to duże nadużycie ) pięciu kociakom. Chciałam ich nie nazywać, bo łatwiej żegnać bezimiennych, ale... nic nie wskazuje na to, że one będą chciały opuścić ten świat, który zafundował im taki kiepski start.
Tulą się do moich rąk w poszukiwaniu jedzenia, ciepła i pieszczoty, oddają w opiekę swoje małe ciałka. Nazywają się: Cosmo, Yeti, Ufo, Cleo i Alien.
Wszystkie mają ogromne wrzody na rogowkach, obrzęki, świszczące oddechy, odwodnienie i niedożywienie. Przez tak zaawansowany koci katar/wirus herpes nie są nawet w stanie samodzielnie jeść więc karmię je strzykawką. Ktoś może się zastanawiać, czy etyczne jest utrzymywanie ich przy życiu, czy lepiej ich nie uśpić, ale.. one mają wolę życia - widzę to i czuję.
Jestem wrażliwą osobą, zwykle w takich przypadkach mam w oczach łzy. Paradoksalnie - teraz nie potrafię nad nimi zapłakać bo muszę działać. Aby odmaczać sączącą się z oczodołów ropę, zużyłam paczkę wacików, do zakrapiania wykorzystałam całą butelkę kropli do oczu, rozpoczęłam drugą.Tak wygląda mój weekend.
Wczoraj dołączył ostatni kociak z rodzeństwa - na szczęście najzdrowszy. Nie znam płci wszystkich maluchów. Są tak małe i kruche, że nie zawracałam sobie głowy tak przyziemnymi sprawami.
Na ratowanie oczu już za późno - podczas odmaczania dwóm kociakom wypłynęły gałki oczne. Już muszę patrzeć, jak trzeciemu wysadza oko, którego zaraz nie będzie miał :(
Lepiej nie będzie - nie odrosną. Samą mnie zadziwia własna zadaniowość - ale teraz, na tym etapie, nie mogę się nad nimi użalać, a jedynie mogę spróbować powalczyć o życia tych okruszków.
Malce czeka amputacja lub zaszywanie oczodołów, ale dopiero, gdy ich waga osiągnie co najmniej 1 kg (obecnie ważą ok.400 gram) i jeśli przeżyją do tego czasu...
Trzymajcie kciuki!
Dramat! Oto czym skutkuje brak kastracji kotek! Kociaki mogą mieć już trwale uszkodzony wzrok! Dziś po pracy nasza wolontariuszka pędzi do zgłoszonych, chorych kociaków na jednej z gminnych wiosek. Okociła się niekastrowana podrzucona kotka. Maluchów jest 5. Każdy ma w takim samym stanie oczy. Czy uda się je uratować? Okaże się po wizycie u weterynarza....
Potrzebujemy: środków na leczenie kociaków, odrobaczenie, suplementy wzmacniające, a także dobrej jakości karmy bytowej, żwiru, podkładów. Cała reszta: czas, paliwo, zaangażowanie jest po naszej (prywatnej) stronie.
Prosimy, błagamy! Wspomóżcie! Już w tej chwili nie mamy za co opłacić zaległych faktur u weterynarzy. Trzymajcie kciuki za wzrok maluchów. Jeśli nie możecie wspomóc w żaden sposób - udostępnijcie zbiórkę!
Ładuję...