Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim darczyńcom za wkład w pomoc kotom!
Jak pisaliśmy w zbiórce jeden z maluchów odszedł. Pozostała dwójka jest od niedawna w swoich domach 💚
Bonifacy, który ma problemy neurologiczne po przebytych chorobach, obecnie w nowym domu wygląda tak:
Miłek, któremu koci katar odebrał wzrok, musiał przejść operację usunięcia gałki ocznej, teraz wygląda tak:
Niestety jeden z kociaków był już zbyt wycieńczony. Pani weterynarz walczyła o niego trzy dni, niestety maleństwo odeszło.
Drugi kociak przeszedł wczoraj zabieg usunięcia gałki ocznej.
W tym momencie mały dochodzi do siebie. Zaczyna się bawić więc to dobry znak!
Jesteśmy w szczycie sezonu. Kociarnia - pełna. Klatki - pełne. Nasze domy/mieszkania zapchane. Domów tymczasowych jak na lekarstwo.
Jednak są zgłoszenia, których nie możemy odmówić. Wtedy stajemy na rzęsach i wydzwaniamy do gabinetów weterynaryjnych z prośbą o pomoc, o uratowanie jeszcze jednego kociego życia.
Państwo, którzy dokarmiają koty z osiedla w swoim garażu, zauważyli w czwartek wieczorem maleńkiego czarnego kociaczka w bardzo złym stanie. W piątek z samego rana zadzwonili z pytaniem, czy możemy pomóc. Stanęliśmy pod ścianą, bo nie mamy miejsca, jednak jeden z weterynarzy zgodził się zająć kociakiem stacjonarnie.
Z rozmowy telefonicznej wynikało, że nie jest dobrze. Jednak dopiero gdy kociak dotarł do gabinetu, dowiedzieliśmy się, że jego stan jest tragiczny:
"Kocurek skrajnie wyczerpany i odwodniony. Oczywiście katar koci w pakiecie. Jaja much na ciele... 500 gram."
Jego stan jest już stabilny. Niestety musi przejść zabieg usunięcia gałki ocznej, której nie da się już uratować.
Czy on przyszedł do garażu w poszukiwaniu pomocy? Jak dotarł tam, tak skrajnie wyczerpany? Prawie tydzień później (w środę), dzwonią Ci sami Państwo karmiciele z tą samą prośbą, pojawił się w garażu, taki sam kociak w jeszcze gorszym stanie:
Temu kociaki na domiar złego, wyszedł pozytywny test na panleukopenie. Pani weterynarz obecnie walczy o jego życie. Niestety to nie koniec tej historii... Dzisiaj dostaliśmy ponownie telefon, że zjawił się trzeci Kociak. Ostatni na całe szczęście jest w najlepszym stanie, lecz już oczy są mocno zaatakowane przez koci katar.
Mamy ogromną nadzieję, że dla tych kociąt pomoc przyszła na czas, a koniec tej historii będzie tylko "happy end".
Cała trójka pozostaje na stacjonarnym, intensywnym leczeniu. Wiemy, że to będzie niemały koszt. Teraz w szczycie sezonu jesteśmy obciążeni finansowo z każdej strony.
Niezmiennie błagamy o wsparcie, bez którego nie damy rady. Tylko dzięki wypłacanym datkom jesteśmy w stanie pomóc tak chorym kociakom.
Ładuję...