Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kocięta odeszły.
Nagle i niespodziewanie pogorszył się stan Puchatka i Satynki, mimo pomocy lekarzy nie udało się ich uratować.
Dobę później mimo reanimacji odszedł Pomponik.
Dziękujemy bardzo wszystkim Darczyńscom, jest nam potwornie przykro, że nie udało się uratować maluszków :(
Ciociu, ciociu, ciociu! Mój braciszek Pomponik się popsuł! Ciociu! Płakałem, ile sił w płuckach i ciocia za chwilę przyszła. Rano jeszcze zjedliśmy wszyscy śniadanko, ale Pomponik już się ze mną i Satynką nie chciał bawić, poszedł spać a teraz jak się obudził to zwymiotował i jak poszedł do kuwetki, to ma taką kupkę, jak sama woda.
Ciocia wzięła Pomponika na ręce i zabrała do gabinetu. Jak wróciła to była bardzo przestraszona i już Pomponika wsadziła do innej klatki, miał na łapce takie coś czym się płyny kotkowi podaje do środka kotka. Potem ciocia wzięła mnie, Puchatka, do gabinetu i dokładnie macała, zmierzyła temperaturę i zrobiła mi jeszcze jakiś test. W sumie mi też troszkę jest niedobrze od rana, ale myślałem, że się przejadłem czy coś. Ciocia jak zobaczyła wynik tego testu to powiedziała takie bardzo brzydkie słowo i ja nie będę tego powtarzał. Ja też dostałem osobną klatkę i wiecie wtedy to się zacząłem bać. Spojrzałem na mojego braciszka Pomponika jak tak leży w klatce obok i się praktycznie nie rusza i pomyślałem, że skoro ja się zaczynam źle czuć, to może ja za chwilę też tak będę leżał… Jeszcze bardziej zrobiło mi się niedobrze i zaczął mnie boleć brzuszek.
Pomyślałem, że jak się zdrzemnę, to jak się obudzę, wszyscy będziemy już zdrowi i będzie jak wczoraj. Nie wiem jak długo spałem. Otworzyłem oczy i zobaczyłam Pomponika, oddychał dużo gorzej niż wcześniej, mnie strasznie boli brzuszek, jest mi niedobrze i kręci mi się w głowie, nie mogę stanąć na łapki, Satynka się na mnie patrzy, tak jak ja się patrzyłem na Pomponika, boi się…
Jak mnie ciocie zabrały i leczyły z katarku to myślałem, że teraz już będzie dobrze, że zaraz będę miał domek, ciocie mówiły nam rano, że o nas domki pytają… Ja tak strasznie nie chcę umrzeć w zimnej, metalowej klatce…
Krwawa biegunka, „kocie parwo”, panleukopenia zwana zbójcą kociąt… Wiele lat nie było u nas żadnego przypadku, ale dobra passa zawsze się kiedyś kończy… Pomponik jest w bardzo złym stanie, Puchatek czuje się coraz gorzej, a Satynka powoli zaczyna zdradzać objawy choroby. Żadna lecznica w Warszawie nie przyjmuje kociąt z panleukopenią, musieliśmy je zawieźć do szpitala zakaźnego – 20 kilometrów od stolicy. Musimy je ratować. Obiecaliśmy im domki, były takie chore – oskrzela zapalone, noski zatkane, a my im mówiliśmy, że jak wyzdrowieją to będzie już dobrze, a one walczyły bardzo dzielnie, z całych sił i wyzdrowiały. A potem dopadła je panleukopenia, w ostatni dzień kwarantanny… Ich życie nie może się tak skończyć.
Błagamy Was o pomoc… Wiemy, że to potwornie duże koszty jak za ratowanie życia trzech zwykłych, małych kociaków, ale tylko spójrzcie w te oczęta, one tak bardzo chcą żyć…
Ładuję...