Walczymy o maleńką kotkę! Dla dwójki jej rodzeństwa pomoc przyszła za późno...

Życie pisze scenariusze, które nie przyszłyby nam do głowy,bo nie dopuszczamy nawet takich opcji. Piszę , bo sytuacja diametralnie się zmieniła,na niekorzyść. Niedziela wieczór, przed chwilą wróciłam od weterynarza- 30 km w jedną stronę. W czwartek dwa kotki odeszły , stało się to nagle, dwa dni po odrobaczaniu- 120 zł.Jeden - najsilniejszy został w szpitalu na dobę,koszt pobytu i leczenia- 80 zł- stan się poprawił, ale na krótko.To ta biało- czarna kicia.

W sobotę przestała przyjmować jedzenie, wymiotowała, biegunka, ledwo doczekałam rana, spałam z nią na podłodze w łazience, bo bałam się , że coś jej się stanie. Po dzisiejszej wizycie wiadomo , że to panleukopenia. Kupiłam dwie surowice- 120 zł, za wizytę zapłaciłam razem z lekami bez surowicy- 180, od jutra codziennie po pracy wyjazd do weta- 30 km. w jedną stronę, dalsze leczenie, kolejne surowice, jedna - 60 zł.

Tak przez 5 dni. Poza tym antybiotyki witaminy , leki na odporność, kosztów paliwa nie liczę. Sterylka to pikuś przy tych wydatkach.