Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wszystkie kociaki są w swoich domach! Dziękujemy za pomoc!
Leniwe, niedzielne popołudnie. Mimo jesieni w pełni dzień jest wyjątkowo ciepły. Nikt nie spodziewa się telefonu z dramatyczną informacją „pomóżcie, one tutaj umrą”. Miłośniczka kotów z okolic Wrześni skontaktowała się z nami, aby pomóc w zabezpieczeniu kociaka, który został podrzucony na wiejskie gospodarstwo, gdy tylko otworzył oczy.
Jadąc na miejsce interwencji, wiedziała tylko o jednym maluchu, który wymagał natychmiastowej pomocy ze względu na wyniszczający koci katar. Pomyśleliśmy, że przecież beznadziejne przypadki to nasza specjalność. Nie mając miejsca, gorączkowo szukając domu tymczasowego, zgodziliśmy się przyjąć sierotkę.
Czekaliśmy na informację, czy malucha udało się złapać, w międzyczasie mobilizując nasze siły, aby na gwałt zapewnić mu kąt, gdzie mógłby dojść do siebie, oraz opiekę weterynaryjną, by dłużej nie cierpiał.
Po dojechaniu na miejsce spotkaliśmy się z koszmarem polskiej wsi. Na zaniedbanej działce, wokół domu, w stertach śmieci zauważyliśmy główkę kociaka – jedną, dwie… CZTERY! W brudnych, zabłoconych naczyniach leżały zlewki makaronu i zepsutego mleka, które były jedynym pokarmem dla trzech 8-tygodniowych kociąt, 5-tygodniowego malucha oraz matki tej gromadki, która nadal karmiąc poprzedni miot, jest już w ciąży z kolejnym – to jej czwarty miot w tym roku.
Jak się dowiedzieliśmy, tym razem urodziła 6 kociąt, z czego trójkę chwilę po otwarciu oczu „właściciele oddali w dobre ręce”. Skala tego dramatu nas przerosła. Byliśmy pewni, że odbierzemy jednego malucha. Nie mamy funduszy ani miejsca na kolejnych podopiecznych!
Nie było jednak innej możliwości - wiedząc, że powołane na świat w wyniku braku wyobraźni i odpowiedzialności ludzkiej koty skończą życie w okropnych okolicznościach, tak jak wiele przed nimi… wzięliśmy je na pokład. Na Naszą Arkę.
Ale kochani – nie jesteśmy w stanie sterować tą łodzią bez Was… Kobo, Kosmo i Kala (8-tygodniowe kocięta), Homer (5-tygodniowy kociak z kocim katarem) oraz ich ciężarna mama (wymagająca zabiegu sterylizacji aborcyjnej jak najszybciej) mają tylko nas. A my to wszyscy nasi sympatycy, każda osoba, która udostępnia nasze apele o pomoc, która wesprze nas ciepłym słowem lub podaruje symboliczną złotówkę.
Wy tworzycie ALS Pomoc dla Zwierząt z nami. Nigdy nas nie zawiedliście. Nadchodzi zima, a to dopiero początek – w kolejce mnóstwo bezdomnych czeka na ratunek. Nie będziemy mogli pomagać, jeśli Wy też nie wyciągniecie swoich rąk w ich stronę. To nie jest jednorazowa sytuacja, nie mówimy o wyjątku a o regule – one wszystkie czekają. Zakoceni pod sam dach, pełni obaw o życie Homera, liczący na cud w postaci domów stałych – błagamy Was o pomoc!
Każdy z maluchów musi zostać kilkukrotnie odrobaczony, odpchlony, zaszczepiony, zaczipowany i wykarmiony dobrą jakościowo karmą. Obiecaliśmy kociej mamie, że nigdy już nie będzie musiała rodzić na stercie śmieci, w rozwalonej szopie, drżeć o ich życie i patrzeć jak gryzione przez hordy pcheł łapczywie pochłaniają zlewki ze stołu. Wiedząc, że na nic lepszego nie można liczyć, sama będąc tak wyeksploatowana, że nie ma dla nich mleka.
Obiecaliśmy im życie, na jakie zasługują... Pomóżcie nam dotrzymać obietnicy!
Dziękujemy.
Ładuję...