Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Obiecałyśmy sobie, że nowe zwierzęta przyjmiemy, dopiero gdy minimum dwa koty znajdą dom. Jak długo utrzymałyśmy to postanowienie? Mniej niż 24 h.
Dlaczego?
Pamiętacie koty, które ktoś wyrzucił w stajni? Nie mogły tam zostać i przyjechały do nas.
Z kolei dwa dni później przyszedł Pan i powiedział, że na osiedle przybłąkała się kocica z małym. Ludzie dokarmiali zwierzaki, ale tego dnia samochód zabił kocią mamę. Został mały kociak… Nie dałby sobie rady na ulicy.
Zabrałyśmy. Opróżniłyśmy ostatni z pokoików, który może być dla zwierząt.
Małe jest dzikie. Nie daje się dotknąć. Wychyla się tylko zza mebli, obserwuje uważnie i przerażone chowa z powrotem. Ale ma apetyt! Na szczęście… Jak tylko chwilę odsapnie, to zabieramy ją na konsultację do weterynarza, bo widać już, iż ma problem z oczkiem… I to będą kolejne wydatki… (EDIT: Kicia była dziś u weterynarza. Z okiem wszystko ok. Jeden kłopot z głowy... uffff)
Bo co robić? Odmówić? Wiedząc, że mały, osamotniony i przerażony kociak nie da rady?
Musimy więc zapewnić całej trójce maluchów badania, szczepienia, kastrację, dobre, wartościowe jedzenie, żwirek. To wszystko kosztuje… Ustawiamy więc cel. 5000 zł - dużo? Tak. Dużo... Ale to realne pieniądze, które my wydamy, zanim maluchy znajdą dom. Pomaganie kosztuje.
Pomóżcie nam zmieniać świat. Bycie małym, przerażonym kotem nie jest proste…
Ładuję...