Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy darczyńcom za pomoc w ratowaniu kociątka.
Teren warsztatu samochodowego, punktu skupu złomu i ogrodu nieopodal był systematycznie monitorowany przez wolontariuszkę. Chodziła na przymusowe spacery do momentu, aż nie wydłubała spod tych gratów i sterty niepotrzebnych rzeczy wszystkich maluchów.
Jeden płacze jak opętany, spać nie możemy, pcha głową w kratki klatki, odbyt ma wypchnięty, rozpulchniony, ewidentnie ma problem z wypróżnianiem. Jedzie do lecznicy, nie ma innej opcji. Dramat ma to do siebie, że spada na uczestników wydarzenia znienacka.Na pierwszą wizytę Laluś pojechał do Vet- medu. Doktor Piotr podał kontrast, zrobił prześwietlenie, potem lewatywę, zaordynował lactulozę i wysłał malca do domu.
Minęło kilka dni, nie było żadnej poprawy. Wieści nie były dobre. Kociątko niewiele ponad 7 tygodni zatkane ma jelita kałem aż do przepony. Lewatywa nie przyniosła żadnej radykalnej zmiany. Sam nie był w stanie się wypróżnić. Zdjęcia RTG wykonane po podaniu kontrastu pokazały ranę jelita. Zostało ono uszkodzone przez drewienko, które malec zjadł. Lactuloza też nie przyniosła oczekiwanego efektu.
Sytuacja krytyczna.
Ode mnie wymaga się decyzji, czeka się na pomysł, na sposób rozwiązania problemu. Jak to ? nie da się nic zrobić ? trzeba małego uśpić ? prawie krzyczała zadając pytania, w tle słyszałam rozdzierający płacz Gabrysi i skowyt obolałego kota. Nie mogłam racjonalnie myśleć.
Muszę mieć chwilkę. Staram się wyciszyć emocje wolontariuszek. Doskonale zdaję sobie sprawę z trudności w jakiej jestem ja, one, kociak i lekarze. Jedzie do lecznicy, nie ma innej opcji.
Jedzie do lecznicy, nie ma innej opcji.
Tym razem chciałam by kociaka obejrzała weterynarz w innej ale też fundacyjnej lecznicy.
Sugerowana jest nisza jelitowa, taki uskok w którym czasem zalega kał. Usuwa się defekt operacyjnie ale w obecnej sytuacji, kiedy jelito jest „dziurawe” żaden zabieg nie jest możliwy do wykonania. Pole operacyjne jest tak małe, że nie ma miejsca by założyć szwy. Sytuacja krytyczna.
Rozdarte jelito, wypchnięty odbyt, podejrzenie wady genetycznej w budowie jelita.
Nie wiem kto bardziej płakał, Gosia z niemocy, Dorota z przerażenia czy malec z potwornego bólu.
Jak sam się nie wypróżni jest wskazanie do eutanazji- na skraju rozpaczy były obie opiekunka DT i wolontariuszka działająca w transporcie.
Decyduję się ponownie na konsultację w Vetmedzie. Wybór najlepszy, bo jest to klinika całodobowa
Na szczęście dla wszystkich trafiamy na zrozumienie.
Z Paulinką dobrze mi się współpracuje, jest delikatna, wrażliwa, rozsądna. Ustalamy kolejność działania : zaczynamy od podania znieczulenia, malec dość się już nacierpiał od dziś wprowadzamy środki przeciwbólowe, masaże ale niezwykle delikatne by oczyścić ze złogów jelita, przez odbyt wprowadzamy wlewki lecznice by ranę zdezynfekować i udrożnić jelita. Dopóki nie usuniemy kału kociak ma założony welfron i karmiony jest pozajelitowo, dodatkowo wprowadzono antybiotyk by rana zaczęła się goić.
Laluś z niezwykłą łagodnością znosił wszelkie czynności, jakby miał świadomość walki, która się o Niego toczy.
Po trzech dobach oczyszczania jelit czekałam na diagnozę doktora Piotra. Nie zdecydował się na operację, w tej fazie uszkodzenia bardziej by zaszkodził niż pomógł. Kolejne kontrasty, kolejne zdjęcia RTG.
Jednak był maleńki postęp, usunięto welfron przeszliśmy na karmienie diabelsko drogim Royal Canin veterinary diet.
Dieta prawie w 100 % przyswajalna przez organizm z minimalną produkcją kału, zatem była realna szansa, że rany się wygoją bez ingerencji chirurgicznej. Każdy dzień pobytu w klinice generuje dodatkowe koszty, ale w takim stanie pacjenta nie odważę się zabrać do domu tymczasowego. W tym konkretnym przypadku wymagane są umiejętności adekwatne do oddziału intensywnej terapii.
Laluś słodko patrzy w oczy odwiedzającym go w szpitaliku, domaga się pieszczot, przytulania, ufnie bez sprzeciwu przyjmuje wszystkie czynności, którym zostaje poddawany. Pełni nadziei wchodzimy w każdy nowy dzień z radością przyjmując pozytywne wiadomości. Drogę do zdrowia dzielne kocię pokonuje bardzo wolno, ale następuje poprawa. Mocno trzymamy kciuki za Lalusia, by wszelkie obawy były mylne i wrócił do zdrowia. To chyba obecnie „najdroższe” kocię, jakie skryłam pod swymi skrzydłami.
Ładuję...