Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Rufusek i Myszka ślicznie dziękują Darczyńcom i Przyjaciołom za wsparcie ich skarbonki :)
Kociaki meldują, że są już po pierwszej profilaktyce, czują się dobrze i bacznie wypatrują noewgo, kochającego domu.
A może właśnie Ty pokochasz je na zawsze? ;)
Ostatni tydzień u kociaków był nieco przebojowy, a najwięcej złego działo się w kuwecie... Malutki Rufusek dostał biegunki, a dzień później dołączyła do niego Myszka. Natychmiast wdrożyliśmy leczenie i suplementację, ale konieczne było także wykonanie szczegółowych badań, gdyż pierwsze podejrzenie padło na pasożyty.
Wyniki jednak jednoznacznie wskazały, że kociaki nie są zarobaczone, a brzuszkowe przeboje mają inną przeczynę. Zalecono więc suplementację preparatami wspomagającymi trawienie i florę jelit.
Prawda jest taka, że te maleństwa wciąż powinny być przy mamie, jednak nikt z nas nie wie co się z nią stało... Maluszki są bardzo dzielne i szybko nauczyły się samodzielności, jednak brak mamy odbija się na ich zdrowiu. Na szczęście wdrożone leczenie powolutku przynosi efekty, a sytuacja w kuwecie wraca do normy. Mamy nadzieję że z każdym dniem będzie tylko lepiej. Was Przyjaciele gorąco prosimy o wsparcie naszych małych bohaterów. Bo tylko wspólnymi wysiłkami możemy sprawić by ich życie było szczęśliwe i wypełnione miłością.
Październikowy wieczór, za oknem deszcz i chłód. Dzwoni fundacyjny telefon, niestety nie w sprawie adopcji… Mamy kolejne zgłoszenie. Dwa malutkie kociątka, które od kilku godzin mokną i płaczą…
Ich wybawicielami okazały się małe dzieci, które usłyszały koci płacz w sąsiedztwie. Dzieci zaalarmowały swoją mamę, a kobieta bez zastanowienia zabrała kociątka w bezpieczne miejsce. Najpierw rozpytała sąsiadów, ale nikt nie przyznał się do maluszków. Wiedząc, że właściciel domu, w którym mieszka nie toleruje żadnych zwierząt zaczęła rozpaczliwie szukać pomocy…
Kociaki mogą mówić o niesamowitym szczęściu, bowiem z powodu braku miejsc w domach tymczasowych wstrzymaliśmy jakiekolwiek przyjęcia. Ale dosłownie godzinę przed zgłoszeniem dwójka naszych podopiecznych pojechała do nowego domu zwalniając miejsce, które błyskawicznie zajęły potrzebujące maluchy.
Kiedy dojechały do naszej wolontariuszki okazało się, że są jeszcze mniejsze niż sądziliśmy po wysłanym w zgłoszeniu zdjęciu. Kociątka miały zaledwie około 4 tygodni. Na szczęście jak na swój wiek okazały się bardzo zaradne: same jedzą musy, a nawet skorzystały z kuwety. Gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, nie miałyby żadnych szans na przetrwanie w miejscu, w którym zostały porzucone.
Maluszki są już bezpieczne, ale przed nami spore wyzwanie. Musimy zadbać o ich dobre żywienie i profilaktykę, otoczyć miłością i opieką, by czuły się bezpieczne i kochane. Mamy nadzieję, że po drodze nie wydarzy się nic złego i kociątka będą rosły zdrowo. Ale Was już dziś prosimy o mocno zaciśnięte kciuki i grosik wsparcia dla nich.
Ładuję...