Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie sądziłam, że ja będę Was jeszcze kiedykolwiek prosiła o pomoc. Przecież pięć lat temu znalazłam dom i miałam tam być na zawsze, kochana i zadbana. Nie mogę powiedzieć, żeby mnie niekarmiona czy nie zabierano czasem do lekarza dla kotów, ale z tą miłością to jakoś nie szło. No bo powiedźcie sami, czy Wy byście oddali kotka? I to nie tak, że się coś stało, ani żadna alergia, ani jakieś problemy. Tak po prostu…
Ja jestem miłą kotką, naprawdę. Nie potrafię nawet u lekarza dla kotów nikogo ugryźć, tyle, co pogadam i troszkę się łapką opędzam. Na ręce to mnie może nawet obca osoba wziąć i nie narzekam. Marzę o prawdziwym domku, takim gdzie naprawdę będę kochana, przytulana i będę dla kogoś ważna. Zanim jednak będę mogła do domku pojechać, ciocie mówią, że trzeba mi porobić jakieś badania, żebym mogła uczciwie wszystkim powiedzieć, jaki ze mnie zdrowy kotek. No i musimy się odrobaczyć, bo ciocie nie mają pewności czy ja lokatorów w środku kotka nie mam. Pięknie Was proszę, pomóżcie mi przygotować się na poszukiwanie fajnego domku, mi jest w tej klatce naprawdę bardzo źle…
Pysia trafiła do nas jako młodziutka kotka wraz z malusimi puchatymi dziećmi latem 2016 roku. Wychowała maluszki i znalazła dom. Jak się okazało, dom nie był na zawsze a jedynie na 5 lat, bo Pysia do nas wróciła. Nie dość, że bez powodu to jeszcze z jakimiś wymyślonymi. Nie wiemy w sumie, dlaczego ludzie już Pysi nie chcieli. Jest słodka, pozbawiona agresji, a na niemiłe dla niej sytuacje reaguje najwyżej poburkiwaniem. Nic też nie widać przy pierwszych oględzinach, ale jako że koteczka ma już ponad 6-latek, to chcemy ją przebadać, żeby do kolejnego domu nie przekazać „kota w worku”.
Musimy Pysi zbadać krew, dwójkę i siusiu, zrobić badanie USG i wyczyścić ząbki, bo ma już trochę kamienia. No i musimy opłacić jej pobyt w lecznicy. Nie spodziewaliśmy się pojawienia się u nas kotka, nie przyjmujemy teraz nowych podopiecznych, ale Pysia przecież wcale nie jest nowa i ma w sumie tylko nas…
Ładuję...