Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mamy całą kwotę! Z całego serca dziękujemy wszystkim Darczyńcom!
Malutka, drobniutka koteczka zaczepiała ludzi w centrum Ursynowa przy ruchliwym rondzie. Dobry człowiek zobaczył, że słania się na łapkach, nakarmił ją i napoił. Potem kiedy głaskał, wyczuł gorączkę i nabrzmiałą listwę mleczną.
Ten człowiek to moja przyjaciółka, która uratowała już kilka zwierząt. Zawsze, kiedy coś ją niepokoi, dzwoni do mnie z prośbą o radę. I tym razem tak było. Dowiedziała się, że kotka była już tego dnia odłowiona przez Straż Miejską, ale uznano, że karmi młode i trzeba ją wypuścić w miejscu znalezienia, do dzieci. Nie podobało mi się to, że matka jest cały czas na ulicy i tak bardzo łasi się do ludzi.
Poprosiłam o przywiezienie koteczki do lecznicy, gdzie okazało się, że to jeszcze kocie dziecko, które ma może z 10 miesięcy. U koteczki stwierdzono wysoką temperaturę (temp 39,6 st. C), zapalenie sutków w wyniku zalegającego pokarmu i opuchniętą listwę mleczną. Kotka nie miała czipa. Niestety wiemy już, że wynik testu na FIV jest dodatni, czyli mamy kolejnego chorego kota pod naszą opieką.
Osoba, która zabrała kotkę z ulicy, zrobiła rozeznanie w okolicy, ale nigdzie nie było śladu po jej dzieciach. Nikt też nie widział tej koteczki nigdy wcześniej. Mamy świadomość, że dzieci mogły gdzieś być schowane (zwierzęta dobrze zabezpieczają swoje potomstwo). Ale koteczka mogła też urodzić martwe kocięta, albo nie umieć się nimi zaopiekować - tak też się zdarza... Niepokojące było to, że za bardzo łasi się do ludzi. Czy Lala miała dom i została wyrzucona na ulicę z powodu ciąży? Nie dowiemy się, niestety, ale ten scenariusz jest bardzo prawdopodobny.
- Małgosia, Koordynatorka ProFelis
Bardzo prosimy o pomoc w zebraniu kwoty potrzebnej do zapłacenia za leczenie i hospitalizację Lali. Mamy duże długi w lecznicach i każda, nawet najmniejsza wpłata, ma ogromne znaczenie!
Ładuję...