Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Maluszki wypiękniały, wyrosły...
Udało nam się także wygrać batalię z pasożytami, a kociaki są już po pełnej profilaktyce przeciwpasożytniczej i szczepiennej. Teraz pozostaje tylko znaleźć im nowe, kochające domy.
Bardzo dziękujemy za Wasze wsparcie, dzięki któremu mogliśmy opłacić leczenie oraz zakupić wartościową karmę dla tych dorastających kociaków.
Munio, Bryś i Pulpinka to maluchy z wolno żyjącej grupy kotów.
O stadzie poinformowała nas Pani pomagająca kotom na Ukrainie. W przygranicznej miejscowości, po polskiej stronie, na parkingu przy supermarkecie zauważyła kilka kocic z maluchami, próbujących ogrzać się pod samochodami. Okazało się, że koty są dokarmiane i są na miejscu osoby zorientowane w zwyczajach i rytmie dnia stada.
Nasze wolontariuszki skontaktowały się z nimi i umówiły, że przyjadą wyłapać koty do kastracji. Kiedy po ponad godzinnej jeździe w śnieżycy dotarły na miejsce, osoby pracujące w sąsiedztwie powiadomiły pana karmiciela, który przyjeżdża autobusem z sąsiedniego miasta. Wtedy okazało się, że niektórym osobom pracującym w okolicy bardzo leży na sercu dobro kotów, ale rozumieją je zupełnie inaczej niż nasi wolontariusze.
Dojeżdżający pan nakarmił koty, co uniemożliwiło zwabienie ich do klatki – pułapki, a wolontariuszki obrzucił wyzwiskami i groził, że uszkodzi samochód, którym przyjechały. Bo koty powinny się rozmnażać. Po długiej wymianie argumentów na mrozie, w padającym śniegu, nadszedł wieczór i pan musiał wreszcie opuścić okolicę. Wtedy naszym koleżankom z całego stada udało się złapać w ręce Munia, Brysia i Pulpinkę. Szczęśliwe a jednocześnie rozgoryczone, wyruszyły w stukilometrową podróż powrotną.
W domu tymczasowym maluchy od razu zauważyły, że nie muszą walczyć o byt, jest ciepło, mają miękkie posłanie, a do miski wystarczy sięgnąć. Po nocy spędzonej w pokoju z człowiekiem, Munio już wiedział, że ręce przynoszą jedzenie i dają pieszczoty. Teraz mruczy, kiedy tylko zobaczy opiekunów przy klatce, w której musi z rodzeństwem pozostać, aż skończy się ich odrobaczanie.
W trzecim dniu pobytu w domu kocięta głównie jedzą i wylegują się na kocu. Nadal odpoczywają po trudach tułaczki, uczą się zaufania do ludzi, ale są zrelaksowane i na pewno nie zachowują jak dzikie.
Maluchy w dniu przyjazdu otrzymały wcierkę przeciwko pasożytom i od tego czasu męczy je biegunka z dużą ilością martwych glist. Niedługo czeka je kolejne odrobaczenie doustnym środkiem. Na razie otrzymują weterynaryjną karmę i lek na biegunkę.
Nie wiemy też, czy ubytki sierści na nosie Munia są skutkiem wycieku z oczu, spowodowanego infekcją wirusową, czy uciążliwej w leczeniu grzybicy skóry. Prosimy Was o sfinansowanie leczenia Munia, Brysia i Pulpinki. Wierzymy, że kiedy dojdą do pełni zdrowia i zostaną zaszczepione, szybko trafią do kochających domów. Na parkingu nadal przebywa mama kociąt i ich towarzysze. Mamy nadzieję, że uda nam się je wyłapać i przynajmniej wykastrować.
Nasza koleżanka podróżuje własnym samochodem i pokrywa koszty dojazdów, prosimy o pomoc w sfinansowaniu obsługi weterynaryjnej. Życie pod supermarketem z pewnością byłoby dla maluchów krótkie i pełne trosk. Lepszy los jest dla nich na wyciągnięcie ręki. Serdecznie prosimy o wsparcie, tylko z Waszym udziałem możemy pomagać kotom.
Ładuję...