Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Z całego serca dziękujemy za wsparcie dla kociaków :)
Cała czwórka wciąż jest pod opieką Fundacji, gdzie z nadzieją w oczach wypatrują nowych domów.
My wciąż potrzebujemy wsparcia dla tych kotów.
Cała czwórka została już wykastrowana, zaszczepiona, przetestowana na białaczkę, zaczipowana.
Sa u nas od czerwca.
2500zł to kwota, która ledwo pokryje koszty weterynaryjne bo koty jak były małe bardzo chorowały.
Prosimy - pomóżcie nam to dozbierać
Niestety tak jak podejrzewaliśmy zbyt wczesna utrata matki bardzo odbiła się na zdrowiu maluszków.
Od początku były bardzo maleńkie i bardzo wątłe ale po kilku dniach pobytu w domu tymczasowym bez mamy zachorowały. Przestały jeść, zaczęły gorączkować. najmniejsza Felinka dostała potwornej biegunki. To wszystko to też między innymi efekt podania pasty na robaki - ale pewne działania musimy wykonać. Robaki były wszędzie, a z pupy kapała im woda z krwią.
Ale dobra opieka, czuwanie nad nimi w dzień i w noc zrobiły swoje - maluszki powoli wychodzą na prostą...
Tylko koszty niestety wzrosły, zatem każdy grosz się przyda.
Późny letni wieczór, ostatnie prace domowe, karmienie kociaków, podawanie leków, sprzątanie kuwet... Wolontariuszka bierze głęboki oddech myśląc - wreszcie koniec prac na dzisiaj, wreszcie można się położyć i odpocząć. I nagle słyszy w oddali płacz małego kociaka. Już wie, że wieczór nie skończy się tak, jak chciała. Już wie, że za chwilę usłyszy o kolejnym dramacie lub będzie jego świadkiem.
Idzie do furtki, przy której zatrzymała się młoda kobieta. Płacz kociaka słychać coraz głośniej. Wolontariuszka podchodzi i widzi wczepione z całych sił w ubranie kobiety kocie maleństwo. Kobiecie płyną łzy po policzkach...
"Proszę go uratować. To chyba dziewczynka. Jest ich jeszcze trzy. Mamę na ich oczach zagryzły psy sąsiada. To już nie pierwszy ich łup. Właściciele nie reagują, psy chodzą luzem, zagryzają wszystko, co napotkają po drodze. To była bezdomna kotka, urodziła w zabudowaniach gospodarczych opuszczonego domu. Policja nic nie jest w stanie zrobić."
Wolontariuszka zabiera maluszka, a kobiecie przekazuje klatkę, żeby łapała pozostałe malce. Akcja trwa całą noc, ale udaje się - wszystkie maluszki zostają złapane i zabezpieczone.
Kiedyś ktoś napisał, że "to, co najpiękniejsze, odchodzi najszybciej..." Te kociaki mogły być nadal szczęśliwe ze swoją mamą. Mogły cieszyć się zabawą, czuć się bezpiecznie i beztrosko. Bo takie powinno być dzieciństwo. Niestety przez nieodpowiedzialność i ignorancję ludzkiej istoty utraciły to bezpowrotnie.
Ponieważ nie mamy wolnej izolatki maluszki musiały trafić do pokoju, w którym w kwietniu mieliśmy herpeswirusa. Mimo dezynfekcji musimy się liczyć z tym, że mogą zachorować, bo nie są jedynymi kotami w tym pomieszczeniu. Te maleństwa nie mają nawet 6 tygodni, nie potrafią jeszcze jeść z miseczki. Po zabraniu od matki odporność zacznie im spadać bardzo szybko, dlatego musimy błyskawicznie ją podnosić. Potrzebujemy Zylexisu. Ale żeby to miało sens, to każdy malec musi dostać 3 dawki. Koszt jednej - 50 zł, czyli 150 zł dla jednego kota. A jest ich cztery. Maluszki zostały już odpchlone, ale czeka je jeszcze odrobaczenie i walka ze świerzbem usznym, bo oczywiście go mają. Na razie są karmione, ale uczymy je powoli jeść - chcemy im zapewnić dobre wyżywienie, żeby nabierały sił i zdrowo rosły - bo tylko to da im szansę na domy w przyszłości.
Ale przy zadłużeniu, które mamy, nie stać nas na to wszystko. Ale jak to mówią - w grupie siła... I choć ostatnio słyszymy często, że niektóre z instytucji nazywają nas żebrakami, to nie przejmujemy się tym. Swoje zaskórniaki już wydaliśmy na ratowanie kotów - zostało nam żebranie. I bardzo nas cieszy, że wciąż jest tyle dobrych ludzi, którzy nas cenią za to co robimy i chętnie pomagają.
I za to Wam dziękujemy :)
Ładuję...