Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pięknie dziękujemy Wam za pomoc dla maluszków :) Prawie wszystkim kotczkom udało się znaleźć, tylko Lega czeka nadal na swoje miejsce na świecie.
Wy to się już pewnie naczytaliście setek takich historii, prawda? O porzuconych kociętach, o kociętach, które straciły mamę… Nasza historia niczym się nie różni od innych, może tylko tym, że jest nasza. Spróbujcie sobie wyobrazić, co musi czuć takie kotki jak my, kiedy nagle nie może się przytulić do mamy, napić się mleczka i zupełnie nie wie, gdzie jest. Wszystko wokoło jest obce i straszne.
Pojawiliśmy się nagle koło domu miłej pani, gdyby nie ona to naprawdę nie wiem, co by się z nami stało. Pani dawała nam jeść i nawet pozwalała się schować w swoim garażu, ale do domku zabrać nas nie mogła, bo jej piesek za kotkami to nie przepada. Siedzieliśmy więc albo pod stosem drewna, albo właśnie w tym garażu, a kiedy się najedliśmy, to nawet przez chwilę się potrafiliśmy pobawić. Wiecie, my w końcu jesteśmy maleńkimi kocimi dziećmi, tak naprawdę my nic innego nie powinniśmy robić tylko jeść, spać i się bawić, z pewnością nie powinniśmy się bać. A baliśmy się często.
Dom stał koło ruchliwej ulicy, pani zakryła wyjście na ulicę siatką tak żebyśmy nie wbiegli pod samochód, ale i tak wciąż słyszeliśmy je jeżdżące auta, ciągle chodzili obok obcy ludzie. Pewnie wielu z Was miało w domkach kocie maluszki, widzieliście nie raz jak się objadły i spały z brzuszkami do góry. My tak spać nie mogliśmy, bo było nam za zimno, a i zasnąć do końca nie można było, bo trzeba było wciąż czuwać i sprawdzać, czy nikt nie chce nam zrobić krzywdy. I twardo było. Pani w garażu dała nam kocyki, ale pod tym drewnem to była tylko ziemia. Nie chcę jakoś bardzo narzekać, w końcu wszyscy przeżyliśmy, a wiem, że malutkie kotki nie zawsze mają tyle szczęścia. Miła pani poszukała dla nas pomocy i tak trafiliśmy do cioć. Mamy tu jedzonko i jest ciepło, nawet w nocy, ale to nie jest taki domek na zawsze, a my bardzo, bardzo byśmy chcieli dorastać już koło swoich ludzi, takich naszych-naszych…
Piątka maluszków, cztery kociczki: biało- bura Nida, czarno – biała Lega, szara z białym Raba i szara Rega oraz ich brat kocurek San startu w życie nie miały łatwego. Teraz już noce są chłodne, ostatnio było wiele deszczowych dni a te maleństwa spędzały praktycznie cały czas na dworze. Nie wiadomo tak do końca skąd się pod stertą drewna wzięły, ot pewnego dnia się pojawiły… Maluszki są wystraszone, ale w ich wieku szybko zapomną o tym co ich złego spotkało, chcemy zapewnić im od teraz godne życie, przygotować je do adopcji i poszukać im cudownych domków.
Tylko przygotowanie do adopcji jednego maluszka nie jest tanie a piątki to już jest naprawę koszmarne drogie, do tego my jesteśmy w opłakanej sytuacji finansowej. Kocięta musimy odrobaczyć, zaszczepić i wykonać im testy na choroby zakaźne, muszą około tygodnia spędzić w lecznicy a my za ich pobyt musimy zapłacić. Z naszych oszczędności opłaciliśmy ich odpchlenie i pierwszą dobę pobytu w lecznicy. Przepięknie Was prosimy o pomoc dla tych maleńkich kuleczek…
Ładuję...