Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie Kocich Pogorzelców.Zapewne interesują Was ich dalsze losy:
Pierwotnie cała ekipa miała u nas być raptem na 2 miesiące. No właśnie, za chwilę minie pół roku od kiedy są na naszym utrzymaniu... Niestety COVID-19 pokrzyżował pierwotne plany, co więcej, Pan Marek jak dotąd nie dostał przydziału mieszkania z miasta...
Z dobrych wieści to trójka czarnideł przeprowadziła się do swoich domów - szczęśliwcami zostali: Kacper, Miziak oraz Zuzia. Wciąż za swym domem wyglądają Łanka i Bartek :(
Wszystkie koty zostały wykastrowane, odrobaczone, zaszczepione oraz przetestowane pod kątem chorób wirusowych.
Jedna z 3-miesięcznych kotek, która przeżyła pożar, zaczęła się źle czuć dopiero 7 dni po pożarze - z miejsca wylądowała w klinice weterynaryjnej na hospitalizacji. Zostały wykonane badania i testy krwi, niestety wyniki były w normie, więc w żaden sposób nie przybliżyły nas do postawienia diagnozy. Koteczka pomimo odżywiania pozajelitowego, z każdym dniem była coraz słabsza...
Kruszynka odeszła wczoraj w połowie dnia :( Nie sposób się pogodzić ze stratą ;(Konieczne było wykonanie sekcji zwłok, by sprawdzić czy nie była to choroba wirusowa, którą mogła się zarazić reszta stada. Wieczorem poznaliśmy powód: MARTWICA PŁUC
Na cito wdrożyliśmy antybiotyk do podawania pozostałym kocim pogorzelcom. Konieczne będzie wykonanie każdemu z nich zdjęć RTG by sprawdzić czy również ich życie jest zagrożone. Tym samym koszty utrzymania zwierzaków wzrosną: Antybiotyki dla jednego kota to koszt ok. 15 złotych, zaś jedno zdjęcie RTG kosztuje w klinice 50 zł (dla lepszego obrazu najlepiej wykonać po 2 zdjęcia). Prosimy o wsparcie!! Bez zabezpieczenia finansów nie mamy jak przebadać gromadki 8 kotów!!!
Nad ranem 19.01.2020 wybuchł pożar w jednym z najstarszych domów na poznańskich Podolanach. Ogień momentalnie zajął drewnianą konstrukcję dachu. Udało się uratować wszystkich mieszkańców w tym poruszającego się na wózku Pana Marka - to sąsiedzi okolicznych domów pospieszyli mu na pomoc i znieśli go z pierwszego piętra. W mieszkaniu, które zaczął zajmować ogień, zostało 10 kotów. Z racji braku prądu było ciemno i nie sposób ich było namierzyć...
Na miejsce przyjechało aż siedem zastępów straży pożarnej, dopiero po zakończeniu akcji gaśniczej z zalanego wodą mieszkania zostało wydobytych 10 kotów. Żywych! Żywych, ale przerażonych całą sytuacją, straumatyzowanych i pozwalających zrobić ze sobą wszystko. Na szybko po sąsiadach udało się znaleźć 4 transportery i to w nie zostało zapakowane całe stado - jedynie najmłodsze 3-miesięczne kocie, ze zwęglonymi wibryskami Pan Marek wziął na ręce i tulił je i uspokajał.
O całej sytuacji dowiedzieliśmy się od Pani Moniki mieszkającej w sąsiedztwie. Pan Marek miał trafić do hostelu, gdzie nie mógł zabrać gromadki zwierząt, ba nawet ukochanej 3-miesięcznej okruszynki. Potrzebne było pilne rozwiązanie! Pomimo trudnej sytuacji finansowej spowodowanej ostatnimi zachorowaniami na panleukopenię i FIP, wiedzieliśmy, że nie możemy odmówić pomocy. A schronisko nie będzie najlepszym rozwiązaniem dla przerażonych kotów. Jedno kocię zdecydowała się przyjąć pod swoją opiekę Pani ze Straży Miejskiej. Pozostało 9 kocich żyć, które należało zabezpieczyć...
W tym samym czasie kiedy pakowaliśmy koty do auta i poznawaliśmy historię każdego z nich, wolontariusze w kociarni przygotowywali pomieszczenie do przyjęcia tak licznej gromadki kotów. Jak się okazało, Pan Marek jest silnie przywiązany do trójki kotek, chciałby, by ta trójka do niego wróciła. Dla pozostałych kotów wyraził zgodę, by szukać im domów. Po przyjechaniu z pełnym autem kotów do kociarni zaczęliśmy od przebadania każdego z nich i wyszukania cech charakterystycznych. Wszystkie koty mają czarne umaszczenie i na pierwszy rzut oka prawie się od siebie nie różnią! Każda z różnic, czy to w uzębieniu, czy obecności białej kępki sierści na podbrzuszu, czy gardziołku, została skrzętnie zapisane w karcie pacjenta. Udało nam się ustalić kilka faktów:
- są 4 dorosłe, niewysterylizowane i niezaszczepione samice (jedna ma obróżkę, druga jest karmiąca, trzecia ma kępkę białego futerka pod gardłem a czwarta jest dużo większa od pozostałych)
- jest 3 dorodnych niewykastrowanych i niezaszczepionych samców (jeden jest bardzo masywny, a drugi z trzecim są nie do rozróżnienia, więc każdy z kocurów trafił do oddzielnej klatki)
- są dwie 3-miesięczne kotki - jedna z nich powoli odzyskuje radość życia, a druga ma stopione wibryski i jest przerażona całą tą sytuacją...
Każdy z dziewiątki kotów wymaga teraz fachowej opieki weterynaryjnej. Każdy z nich wymaga odrobaczenia (Pan Marek ostatni raz odrobaczał je pół roku temu), szczepienia (dorosłe sztuki przynajmniej raz, a młode dwukrotnie) a przede wszystkim kastracji. W pierwszej kolejności na zabieg pojadą kocury, kotki wysterylizujemy, jak poczują się lepiej.
Z racji silnego stresu jest ryzyko spadku odporności, niezbędne będą środki farmakologiczne na zwiększenie odporności; przydadzą się: Vetomune, immunoactiv czy inne leki na bazie Beta glukany tudzież lizyny.
Kosztorys:
- podwójne odrobaczenie: 2 × 9 × 10 zł = 180 zł
- odpchlenie: 9 × 5 zł = 45 zł
- szczepienia (pojedyncze dla dorosłych i podwójne dla maluszków): 11 × 70 zł = 770 zł
- sterylizacje i kastracje: 7 × 125 zł + 3 × 75 zł = 875 + 225 = 1100 zł
- preparaty na odporność: 120 zł i testy FIV/FeLV: 630 zł
RAZEM 2845 zł.
To są wysokie koszty utrzymania, dlatego wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc kocim pogorzelcom. Czy i tym razem możemy liczyć na Twoją pomoc?
Ładuję...