Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Darczyńcy!
Dzięki waszemu wsparciu finansowemu zebranemu na tej zbiórce, mogliśmy podjąć walkę o życie porzuconego kota. Mogliśmy zapewnić Freddiemu leki, pobyt w lecznicy, badania, a nawet zastosowanie medium komórek macierzystych na otwartej ranie. W opisie zbióki załączone są faktury. Udało się zebrać 75,75% zakładanej kwoty (6060 zł z 8 000 zł). To pozwoliło na walkę o życie Frediego.
Niestety, po trzymiesięcznej walce, Freddi, nasz mały, słodki kotek, odszedł. Nasze serca rozpadły się na tysiąc kawałków. Choć to ludzie tak bardzo go skrzywdzili to też ludzie go ratowali nie szczędząc wszelkich sił i środków.
Pamiętajmy, że dzięki tej wspólnej pracy, zrzutkom, dzięki wsparciu dobrych ludzi, Freddie przez trzy miesiące poznał życie w rodzinie i był szczęśliwy. Trzy miesiące to może niewiele, ale dla niego to było zaznanie opieki, miłości i ciepła, którego tak potrzebował. Ktoś o niego zawalczył, był tego warty.
Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury przeciwko jego dotychczasowym właścicielom.
Dziękujemy za Wasze wsparcie, dordzy Darczyńcy. Tylko dzięki temu możemy walczyć o życie i zdowie najsłabszych, porzuconych, bezbronnych. Udowadniacie, że każde życie ma znaczenie!
Nie zapomnimy, nasz kochany Fredzioszku!
Po ponad miesiącu pobytu w lecznicy, Frediego z baterią kroplówek, leków w tym medium komórek macierzystych wyekspediowaliśmy do domu tymczasowego. Medium transportowane było w przenośnej lodówce, bo nie ma prawa się rozmrozić. Tylko bezpośrednio przed podaniem. Fredi ma swój pokój, w którym rządzi i całkiem dobrze sobie radzi. Tu będzie oczekiwał na operację przeszczepu, która ma się odbyć we Wrocławiu za jakieś 2 tygodnie. Niestety nie mamy na nią środków. Wczoraj otrzymaliśmy drugą fakturę za leczenie i pobyt Frediego w lecznicy na ponad 4 tys. zł i inne faktury m.in. za Dżekiego na prawie 12 tys. zł . Pierwszą fakturę z lipca dorzucimy jutro,bo jest już w księgowości. A będą kolejne.
Od tygodnia lekarze weterynarii stosują terapię leczenia rany medium komórek macierzystych i laser. Rana powolutku wygląda coraz lepiej. Za tydzień będziemy konsultować już możliwość przeszczepu. Póki co Fredi ma się super, je bardzo dużo i jest wulkanem energii. Powoli już szukamy mu domu i przyjmujemy zgłoszenia chętnych do zaopiekowania się tym niezwykłym kociakiem. Może i o oryginalnej urodzie -ale po przeszczepie będzie lepiej - jednak nieprawdopodobnie sympatycznym usposobieniu. Fredi od miesiąca jest w szpitalu w Lecznicy dr Barbary Hanusz w Zielonej Górze. Już boimy się faktury :
Kocurek ma się coraz lepiej. Udało się zatrzymać ropne wycieki z rany dzięki zastosowaniu celowanych antybiotyków. Zadomowił się w lecznicy, która od dwóch tygodni jest jego domem. Kotek był silnie zarobaczony, co również wpłynęło na jego stan i wagę, podano odrobaczenie dzięki czemu nabrał apetytu. Poprawiły się wyniki krwi.
Wczoraj z lecznicy VIVA we Wrocławiu wysłano dla niego medium pochodowlane komórek macierzystych, które przyspieszy gojenie ran i pozwoli na przygotowanie do operacji. Zostało już tak niewiele do zebrania...
Kocurek poczuł się lepiej. Dziś zjadł samodzielnie posiłek. Parametry krwi powoli wracają do normy, a rokowania są pomyślne. Kotek ma ogromną wolę życia. Otrzymaliśmy także wiadomość, ze klinika dr Bartłomieja Kurosza zdecydowała się podjąc operacji rekonstrukcyjnej uszkodzonych i usuniętych tkanek. Jak tylko stan kociaka całkowicie się ustabilizuje zostanie przewieziony na konsultację chirurgiczną do dr Katarzyny Wach i dr Bartłomieja Kurosza. Zdecydowaliśmy się zwiększyć kwotę zbiórki o dwa tysiące, co pozwoli nam na opłacenie obecnego leczenia i zebrać środki na rekonstrukcje pyszczka Frediego. Prosimy Was o pomoc. Razem przywrócimy mu godne życie, na które zasłużył.
Pilne! ‼️Z uwagi na bardzo silną anemię i wyniszczenie organizmu u uratowanego kota zdecydowaliśmy o sprowadzeniu jednostek krwi kociej z Banku Krwi we Wrocławiu. Krew w trybie pilnym przyjedzie dzisiaj. Koszt zakupu i sprowadzenia jednostek to wydatek 1500 zł. Bez podania krwi kot nie ma szans na przeżycie. Bardzo Was prosimy o pomoc w ratowaniu kociaka…
Dziś rano otrzymaliśmy prośbę o pomoc dla porzuconego kota. Kocurek od kilku miesięcy zmagał się z raną, która powstała na skutek nieznanego jeszcze urazu, np. w trakcie pogryzienia przez psa. Gdy w takim stanie wrócił do domu, właściciele wyrzucili go z mieszkania.
Tam przez kilka tygodni koczował przy klatce schodowej z pyszczkiem zżeranym przez larwy much. Jego właściciele codziennie z obojętnością mijali go leżącego na wycieraczce bloku, w którym do niedawna mieszkał. Do nas trafił w ostatniej chwili.
Gdy wyjechali na wakacje, a stan kota z dnia na dzień się pogarszał, sąsiedzi zdecydowali się poprosić nas o pomoc dla kota. Kocurek trafił natychmiast pod opiekę lecznicy dla zwierząt dr Barbary Hanusz w Zielonej Górze. Zostały mu podane silne leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Z oględzin kota wynika, że ma zmienioną chorobowo całą lewą część twarzoczaszki. Uszkodzeniu uległa małżowina uszna, nos, dziąsła, kot ma praktycznie wyrwany policzek.
Zwierzak w takim stanie kilkadziesiąt dni czekał na pomoc. Jest drastycznie wychudzony. Toczący jego organizm stan zapalny spowodował niemożność jedzenia, rozgryzania pożywienia. To, że przeżył w takim stanie kilka tygodni to cud. Wyobraźcie sobie, z jak potwornym bólem musiał mierzyć się każdego dnia, nie mogąc jeść i napić się, gdy całe jego ciało walczyło z gorączką i zakażeniem. Cały pyszczek kociaka dosłownie gnije. Smród, który temu towarzyszy jest nie do zniesienia. Z ran wokół nosa, oka i uszu sączy się ropa.
Łzy napłynęły nam do oczu, gdy przyjechał do zielonogórskiej lecznicy. Choć widzieliśmy w życiu już bardzo dużo, widok tego kocurka zostanie z nami na długo. To, co najbardziej rzuca się w oczy to jego miłość do ludzi i pragnienie bliskości. Każdy, nawet bardzo bolesny zabieg dał sobie wykonać bez oporu. Nie miauczy. Wtulił się całym swoim chudym ciałkiem w nasze ręce, mruczał, gdy jego ciało nawadniała podawana kroplówka. Tak jakby wszystkich nas chciał pocieszyć i przekonać, że niebawem wszystko będzie dobrze.
Jego wola życia nie pozwoliła nad podjąć decyzji o eutanazji. Kocurek otrzymał leki, płyny nawadniające, półpłynną karmę, którą jest w stanie zjeść, a w poniedziałek konsultacja chirurgiczna, pobranie wycinka tkanki na histopatologię i dalsza decyzja co do jego leczenia.
Prosimy o pomoc dla niego. Nie ma jeszcze imienia. Jest kilkuletnim czarno-białym kocurkiem o cudownym usposobieniu. Potrzebujemy środków na opłacenie jego leczenia i zakupu karmy dla rekonwalescentów. Pomóżcie nam w ratowaniu jego życia.
W sprawie kocurka w poniedziałek złożymy zawiadomienie do prokuratury przeciwko jego dotychczasowym właścicielom.
Ładuję...