Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Waszj pomocy się udało, Gapcio ma dom :)
To, że ja płakałem pod drzwiami, to naprawdę nie znaczyło, że chcę tutaj, na ulicy zostać. Błagam Was, zabierzcie mnie do domku, ja będę już bardzo grzeczny, obiecuję. Boję się. Zawsze byłem w domu, nie znam życia na zewnątrz. Usiadłem i płakałem, zaczepiałem ludzi, aż pojawił się człowiek z pieskiem. Człowiek to był chyba nawet miły, ale piesek zupełnie miły nie był. Tak okropnie na mnie szczekał i pokazywał ząbki, że uciekłem na daszek i za nic nie chciałem zejść.
Tylko wiecie, na tym daszku to było i chłodno i nie było nic do jedzenia, więc płakałem jeszcze bardziej. Ja wiem, czemu mnie moi ludzie wyrzucili, to moja wina. Jest wiosna, pierwsza w moim życiu i ja czułem ogromną potrzebę zapoznania jakiejś kociczki. Gdybym nie był taki okropny i tak nie miauczał, to by mnie nadal kochali i nie musiałbym teraz siedzieć na tym daszku. Płakałem tak cały dzień i całą noc, w końcu przyszła miła Pani i tak długo mnie zachęcała do zejścia, że w końcu się odważyłem. To nie była moja pani, ale tak miło mówiła do mnie, głaskała mnie i kusiła jedzonkiem, że naprawdę bardzo ją polubiłem.
Pani mówiła, że nie może mnie zabrać do domku i w sumie to się nie dziwię, kto by chciał takie płaczącego kotka… Zabrała mnie jednak do pudełka dla kotów i pojechaliśmy daleko, do cioć. W tej klatce nie jest tak strasznie, piesków przynajmniej nie ma, ale tak bardzo chciałbym zamieszkać znowu z ludźmi, ciocie powiedziały, że będę miał zaraz zabieg a po tym zabiegu to już mi ta cała wiosna i kociczki będą obojętne i że dawno taki zabieg powinienem mieć, to wtedy by nie było ze mną problemów. Aż mnie zatkało. To znaczy, że nie musieli mnie wyrzucać, że to nie moja wina…
Kocurek przyjechał do nas z imieniem – Gapa. Ludzie, którzy go przywieźli, mówili, że imię doskonale oddaje naturę malucha. To naprawdę jest Gapcio. Nie jest przesadnie sprytny, za to jest niesamowicie słodki, mimo że był głodny, to jadł dopiero, jak się poprzytulał. Jak tylko widzi człowieka, porzuca wszystkie inne czynności i ociera się o klatkę, wołając o uwagę. Gapcio jest kotkiem, którego można dosłownie cały dzień głaskać, nosić na rękach i tulić.
Nie możemy uwierzyć, jak można wyrzucić kotka a co dopiero takiego zakochanego w ludziach pieszczocha. Maluch nie ma roku i tak ogólnie jest zdrowym kotkiem, musimy go jednak przebadać na choroby zakaźne, odpchlić, odrobaczyć, zaszczepić, wykastrować i opłacić jego pobyt w lecznicy. Jesteśmy bez grosza, trafia do nas mnóstwo kotków i panicznie się boimy, że za chwilę z powodu braku funduszy będziemy musieli odmawiać pomocy…
Ładuję...