Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przepięknie dziękujemy Wam za pomoc :) Bez Was by się nie udało...
Maluszek przeszdł szereg badań, wiemy odrobinę więcej o jego stanie i mimo, że jeszcze długa droga przed nami, wiele wizyt u specjalistówi i badań to widzimy światełko w tunelu - mały skarb zaczął przybierać na wadze :)
Cześć, jestem Heraklesik. Pamiętacie mnie? Trafiłem do cioć razem z mamą Reą i z siostrami Persefoną i Juno. Jestem malutki i mam jedno ogromne marzenie – przeżyć. Wiem, że maleńkie kotki mają przeważnie inne marzenia – chcą dostać więcej jedzonka, chcą więcej zabawek, albo chciałyby mieć swój domek. Ja mam co jeść, mam się czym i z kim pobawić, ciocia powiedziała, że mogę u niej zostać tak długo, jak będę musiał, nawet na zawsze. Tylko to na zawsze to wcale nie musi być długo. Ja od dwóch tygodni powoli umieram. Patrzyłem jak moja siostra, Juno, walczy o każdy dzień. Patrzyłem jak się poddaje…
Ja też mam coraz mniej siły, nie bawię się tak często, jak kiedyś, nie daję rady biegać mimo, że bardzo bym chciał. Najgorsze jest to, że lekarze dla kotków nie wiedzą, dlaczego moje ciałko przestaje chcieć żyć. Głupio mi Was prosić o pomoc, o pieniążki. Przecież wszyscy wiedzą, że jak taki maleńki kotek tak bardzo choruje, to rzadko wraca do zdrowia, więc to trochę tak jakbym Was prosił o pieniążki na coś, co może nie ma sensu. Tylko wiecie, ja to bym tak bardzo chciał być zdrowy, tak bardzo bym chciał żyć…
Przeważnie wiemy, co dolega naszym podopiecznym, nie znaczy to, że każdemu możemy pomóc, uratować go, ale wiemy z czym walczymy i jakie mamy możliwości. W przypadku Heraklesika nie wiemy, co mu odbiera powoli życie. Z pewnością ma w niewielkim stopniu problemy neurologiczne, ale dotyczą tylko łapek po lewej stronie malca i są naprawdę nieznaczne. Największym problemem kocurka są potworne zatwardzenia i wzdęcia. Heraklesik nie może sam zrobić dwójeczki mimo, że bardzo się stara, a jak jest za dużo dwójeczki to i siusiu nie ma jak zrobić. Po opróżnieniu jelitek wraca do życia, biega, bawi się, je z apetytem, a potem znowu wracamy do punktu wyjścia.
Do szóstego tygodnia rozwijał się zupełnie normalnie, nic się warunkach jego życia nie zmieniło, ale powoli jego stan się pogarszał. Lekarze mają kilka pomysłów – zespolenie wrotno oboczne, wrodzona niedoczynność tarczycy, wada związana z budową jelit. Do tej pory udało nam się wykonać test na toksoplazmozę z którego wynika, że malec ją przeszedł albo w życiu płodowym, albo tuż po urodzeniu, byliśmy też na pierwszej wizycie u neurolog.
Musimy zrobić Heraklesikowi usg, zdjęcia rtg, badania krwi z rozszerzonym profilem, sprawdzić parametry tarczycy, opłacić konsultację u okulisty (ze względu na zezika) i kolejną u neurologa. Wszystkie fundusze wydaliśmy na ratowanie jego siostry – Juno i na jego wstępne badania, nie mamy już jak opłacić reszty badań i konsultacji.
Wiemy, że Heraklesik szanse ma małe, kiepskie rokowania, ale spójrzcie tylko w te niebiesko-zielone oczęta. Zobaczcie, jaki jest szczęśliwy, kiedy myją go dorosłe kotki… Bardzo, bardzo chcemy o niego zawalczyć tak długo, jak on będzie miał do walki siłę. Błagamy Was o pomoc…
Ładuję...