Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Maszek przepięknie dziękuje Wam za pomoc, bez Was by się nie udało :) Kocurek szuka swojego domku na zawsze :)
Jestem zupełnie pewny, że nikomu by się porzucenie i bezdomność nie podobały i zupełnie nie wiem, dlaczego ludzie, których tak bardzo kochałem, już mnie nie chcieli. Tak po prostu – jednego dnia miałam dom, jedzonko i posłanko a następnego stałem na ulicy i płakałem. Od zawsze mieszkałem z ludźmi i wszystkich ludzi uwielbiam, zaczepiałem więc każdego, kto koło mnie przechodził, chciałem się przytulić, poczuć bezpiecznie. Nawet z tych nerwów nie zdążyłem zgłodnieć… Do tej pory zawsze jak się czegoś przestraszyłem, to mogłem się do kogoś przytulić, teraz, pierwszy raz w życiu byłem zupełnie sam, przez nikogo niechciany.
Prosiłem, wyciągałem łapki, żeby ktoś mnie na chwilę wziął na ręce, żeby ten wielki świat przestał być taki straszny. Płakałem tak kilka godzin, prosząc, ocierają się o nogi, drepcząc za wieloma osobami, ale nikt nie chciał się mną nawet na chwilę zaopiekować. Nie wiem co by się ze mną stało gdyby nie miła Pani, które zabrała mnie na trochę do siebie do domu. Mogłam się poprzytulać, nie musiałem być na ulicy, trochę przestałem się bać, ale nie mogłem tam zostać i tak trafiłem do cioć. Ciocie mówią, że muszę mieć zabieg, żeby nie robić problemów w nowym domku, i że już ten zabieg to dawno powinienem mieć. Ja się na wszystko dosłownie zgodzę, tylko żebym nie musiał już w tej klatce siedzieć, żebym mógł mieć domek, taki już na zawsze, który mnie naprawdę pokocha…
Maszek dreptał po ulica i płakał. Ufne, dopiero co wyrzucone z domu kotki tak robią – błagają o pomoc ludzi, bo ludzi znają i spodziewają się po nas tylko dobrych rzeczy… Kocurkiem na chwilę zaopiekowała się Pani, a potem trafił do nas. Maluch ma około roczku, jest zakochany w ludziach, towarzyski i bardzo ufny.
Zanim poszukamy mu prawdziwego domu, musimy go zabezpieczyć przeciw pchłom, odrobaczyć, wykastrować, przebadać na choroby zakaźne i zaszczepić, w lecznicy spędzi około dwóch tygodni. Przyjęliśmy go, ale naprawdę nie mamy ani grosza, zapłaciliśmy tylko za pierwszą dobę jego pobytu i naprawdę na resztę nie mamy funduszy… Błagamy Was o pomoc dla Maszka…
Ładuję...