Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam udało się pomóc koteczkowi :) Ner znalazł dom :)
Urodziłem się na ulicy. Oczywiście nie jako jedyne dziecko mojej mamusi, było nas kilkoro, ale mimo że mama się starała bardzo im się po prostu nie udało. Tam, gdzie mieszkaliśmy cięgle jeździły samochody, od rana do późnego wieczora, a wiecie jak to jest, jak kocięta są malutkie nie rozumieją, że nie można na ulicę wychodzić. Zresztą jak kotki są dorosłe też tego nie rozumieją. Mi i mojej mamie się jakoś udało, ale nie wiem, czy gdyby mnie ciocie nie zabrały do siebie to, czy bym przeżył do wiosny.
Na początku trochę się bałem, ciocia musiała taką specjalną klatkę, żeby mnie złapać, ustawiać, bo ja się dawałem po nosku pogłaskać, ale na rączki to już za bardzo nie chciałem. Jednak jak już byłem w klatce to się dałem normalnie pogłaskać ;) Ciocie mówią, że musimy mi poszukać fajnego domku, takiego, który będzie o mnie dbał i zawsze kochał, ale najpierw muszę chwilę posiedzieć w lecznicy dla kotków i mieć jakiś zabieg. Ciocie mi co prawda nie mówią dokładnie co to za zabieg, ale mówią, że nic mnie nie będzie bolało i żebym się nie przejmował to się nie przejmuję. Pomożecie mi na to mieszkanie w lecznicy i na ten cały zabieg uzbierać pieniążki?
Nazwaliśmy go Ner. Ludzie, którzy dokarmiali jego i Wisełkę twierdzą, że jest jej dzieckiem, jedynym, który przeżył. Kotki mieszkały koło ruchliwej ulicy i po prostu pozostałe maluszki znikały… Ner nie jest dzikim maluszkiem, interesuje go kontakt z człowiekiem, jest wesoły i ciekawski, bez problemu daje się pogłaskać. Nie chcemy, żeby samiutki wracał na ulicę, chcemy dać mu szansę na normalne, długie i szczęśliwe życie, bo tam, gdzie się urodził zapewne nie dożyłby swoich pierwszych urodzin.
Jednak zanim będziemy mogli szukać dla niego domku musimy go odrobaczyć, zaszczepić, wykastrować, wykonać mu testy na choroby zakaźne i opłacić dziesięć dni jego pobytu w lecznicy. A nie mamy ani grosza – opłaciliśmy jego odpchlenie i pierwszy dzień pobytu i naprawdę więcej funduszy nie mamy. Pięknie Was prosimy o pomoc dla tego maluszka, który zasługuje na szansę na fajne życie.
Ładuję...