Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W życiu się tak nie bałem. Nie mogę zrozumieć, co się stało. Mieszkałem od zawsze z moją panią, nie pamiętałem nawet, że na zewnątrz jest jakiś świat, jacyś inni ludzie prócz niej. Pewnego dnia poczuła się źle, przyjechali jacyś ludzie, żeby ją zabrać i już do nas nie wróciła. Resztę kojarzę jak przez mgłę, znowu obcy ludzie, ale tym razem zabierają nas, jedziemy do miejsca, gdzie jest bardzo jasne światło i mnóstwo zapachów innych zwierzątek.
Strasznie się boję, nie znam tych ludzi, w ogóle ja nie podejrzewałem, że aż tylu ludzi jest na świecie, a tu co i rusz wchodzą nowi. Włożyli mnie do metalowej klatki, postawili wodę i jedzenie, ale nie chcę jeść, ja chcę do domu, do mojej pani. Mili są, głaszczą mnie, ale ja chcę tylko do domku.
Kiedy spakowali mnie do kociego transporterka, myślałem, że jadę do siebie, ale znowu trafiłem do klatki, tym razem większej i razem z moimi kolegami z domku, trochę lepiej się poczułem, ale to nie dom, ja nie chcę tutaj być. Ciocie mówią, że jak tylko będę mógł, to opuszczę klatkę, ale musimy najpierw zająć się moimi ząbkami. No fakt, bolą mnie od dawna, jedzonko połykam, nie mogę go gryźć, ale sądziłem, że tak ma być i tyle…
Rusty wraz z dwoma innymi kotkami trafił do nas po śmierci swojej Opiekunki. Nie jest w dobrej kondycji, jego koci koledzy ważą sporo więcej niż on, kocurek jest chudziutki, futerko ma zfilcowane, a zęby w naprawdę opłakanym stanie. Kamień wbija mu się w dziąsła, przez co biedak na pewno od wielu miesięcy nie był w stanie niczego pogryźć.
Sytuacja, w jakiej się znalazł, przeraża go, ale na noszenie na rękach i przytulanie reaguje mruczeniem, kocha drapanie pod bródką. Będzie na pewno cudownym towarzyszem, spokojnym i bardzo miłym, wierzymy też, że kiedy przestaną boleć go dziąsła i kiedy już nie będzie ciągnęło futerko stanie się też radosny. Ma też zbyt małe dziurki w nosku, które musimy mu odrobinę powiększyć, żeby lepiej oddychał. Pięknie prosimy Was o pomoc, nie damy rady sami opłacić jego operacji i badań…
Ładuję...