2 tygodnie koczowały w polach uciekając przed ludźmi. W końcu się poddały. Masa kleszczy, osłabienie, bladość... Wykończone tułaczką i chorobą proszą o pomoc!

Zbiórka zakończona
Wsparło 18 osób
1 300 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 2 Maja 2021

Zakończenie: 1 Sierpnia 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
05 Maja 2021, 20:39
Chłopaki mają 3/4 choroby odkleszczowe :(

Mikuś (rudy) ma babeszjozę oraz anaplazmoze, natomiast Manius ma babeszjozę, anaplazmoze oraz erlichioze.

Przed nimi min 3 tyg leczenia antybiotykiem , potem powtórka badań krwi oraz wysłanie probek do laboratorium aby sprawdzić czy psiaki zostały wyleczone :( opis wstawimy jutro jak dostaniemy go od pani Doktor :( błagamy o pomoc :(

Dostałam sygnał o dwóch psiakach koczujących w polach od ok. 2 tygodni. Psiaki bały się ludzi, na widok zatrzymującego się samochodu uciekały ile sił w łapkach. Blisko brak domów, same pola, lasy i łąki.

Pojechałam bez większych nadziei, że się uda, skoro tak bardzo się wg relacji bały. W klatkę jak wejdzie jeden, to drugi się wystraszy i zwieje jeszcze dalej, ale postanowiłam, że zobaczę i spróbuję. Tym bardziej że następnego dnia miało bardzo lać i wiać, co się sprawdziło.

Podjechałam, wysiadłam z samochodu, na początku nie patrząc na nie. Wzięłam paróweczkę, zaczęłam wołać i rzucać po kawałeczku. Pierwszy podszedł rudasek, ostrożnie, ale coraz bliżej o bliżej, i w końcu bach! Już był u mnie na rękach. W samochodzie się cieszył, dostałam nawet buziaki!

Został teraz kudłacz. Bardziej nieufny i trzymający większy dystans. Rozstawiłam klatkę łapkę, odjechaliśmy kawałek, obserwując. I by się pewnie udało gdyby... Klatka się nie zamknęła zbyt wcześnie. Załamka, bo przecież nie mogę zostawić drugiego biedaka samego w tej czarnej dziurze.

Ubrałam Rudaska w szelki i obroże, zapięłam smycz i poszliśmy w kierunku kudłacza (Rudasek nie był zachwycony wizja opuszczenia ciepłego samochodu, ale grzecznie poszedł za mną). Zaczęłam go głaskać, on sam zresztą wdzięczył się do mnie, przytulał i domagał czułości. W końcu kudłacz, powoli, powoli... Stwierdził, chyba że nie taki diabeł straszny i podszedł, próbując odgonić Rudaska, żeby teraz jego głaskać. Wzięłam chłopaków pod pachy i zaniosłam do samochodu.

Niestety oględziny w samochodzie wykazały, że psiaki mają mase kleszczy, dosłownie po 5,6 wbitych w jednym miejscu przy sobie! Psy miały blade dziąsła, biegunkę, były wycieńczone i chude. Nasza Doktor mimo dnia wolnego przyjęła nas. Rudasek miał 39.2°C, natomiast kudłacz 39.6°C. Babeszjoza. Jeszcze 2,3 dni i te psiny by nie dały rady w tych polach.

Dostały odpowiednie leki na miejscu oraz do domu, we wtorek kolejna wizyta. Koszty leczenia, później kastracji, szczepień, chipów to kolejne ogromne koszty. W ciągu 2 dni doszło mi 5 psów! Wszystkie w kleszczach, straszny czas dla wszystkich zwierząt.

Bardzo proszę Was o pomoc! Robię co w mojej mocy, aby pomagać tym biedakom, stworzyliśmy mikro azyl. Nie mamy zaplecza finansowego, ale nie przejdziemy obojętnie wobec żadnego wymagającego pomocy zwierzęcia.

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 18 osób
1 300 zł (100%)
Adopcje