Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Część psiaków nadal jest w hotelu oraz u behawiorystów, ale niektórym się udało. Rex, który w międzyczasie zyskał słodkie imię Ludwiczek z chorobą Cushinga szczęśliwie znalazłswoją bezpieczną przystań u boku Dorotki. Podobnie udało się naszemu słodkiemu Romeo. Sherlock póki co jeszcze nikogo w sobie nie zdążył rozkochać, ale wierzymy, że to wkrótce nastąpi. Liwka robi na razie bardzo marne postępy, mimo,że behawiorysta poświęca jejmaksimum swojej uwagi. Ale wierzymy, że nastąpi pozytywny przełom. Niestety adopcje kotów zupełnie utknęły.
Bardzo gorąco dziękujemy za Wasze cudowne wielkie wsparcie i złote serca!
NIestety ze względu na sytuację epidemiologiczną stanęły adopcje, ponieważ nie mamy jak przeprowadzać wizyt przedadopcyjnych, organizowac transportów, a tym samym rozwozić zwierzaków. Nowe rodziny też wolą poczekać, aż zagrożenie minie. Niestety brakuje nam środków na pokrywanie kolejnych rachunków.
Zwierzęta z kolei nie mogą czekać, aż świat wróci do normy, aż wyjścia z domu i wyjazdy staną się bezpieczne. Musimy zabezpieczać kolejne potrzebujące istoty.
Prrosimy, nie zostawiajcie nas z tym samych!
Odzew Waszysch gorących serc jest olbrzymi, i to właśnie dzięki Wam możemy pomagać, możemy ratować kolejne bezbronne istoty. Jesteście Wspaniali! Dziękujemy Wam wszystkim i każdemu z osobna!!!
Rex drżał z zimna, przemoknięty i przerażony na poboczu. Było ciemno, wiatr huczał, a mała kulka strachu dogorywała w błocie. Na szczęście maleństwo dostrzegła kobieta, która nie pozostała obojętna. Wysiadła i nie zastanawiając się, zawinęła go w koc.
W taki sposób pod nasza opiekę trafił starusieńki Rex, którego prawdopodobnie wyrzucono, bo może wydał się komuś zbyt stary albo zbyt chory... Tak, Rex jest chory, zdiagnozowano u niego chorobę Cushinga, nowotwór jądra oraz guzy na odbycie. Ma też zapadnięte oczko, ale za każdy gest czułości i dobroci odpłaca niezliczonymi pieszczotami. Jednak jest ogromnie podszyty strachem, jak gdyby obawiał się, że znowu wyląduje w tym miejscu, w którym - zanim go znaleziono - czuł się, jak gdyby świat się skończył.
Kolejne biedy to stado 12 bezdomnych kotów, które bytowały na działkach, na których zaczęły przeszkadzać działkowcom i w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło wiele ich braci i sióstr, których ciałka znalazła Pani Małgosia ze swoją Mamą. Nie mogliśmy odmówić im ratunku, bo byłoby to jednoznaczne ze skazaniem ich na śmierć. gdy trafiły pod naszą opiekę, okazało się, że mają niemal cały pakiet chorób. Teraz są w domu tymczasowym, trochę nieufne, syczące, wciąż wystraszone. Nikt ich nie chce...
A ta dziecina człowieka boi się tak panicznie, że nie jest w stanie zaufać. Tej suni ludzka bliskość kojarzy się jednoznacznie z cierpieniem. Jest teraz w hotelu z behawiorystą. Czy robi postępy? Mikroskopijne, bo została tak okrutnie skrzywdzona, tak strasznie sponiewierana, że te wszystkie dramatyczne, traumatyczne przejścia nie pozwalają jej przekroczyć granicy własnego strachu.
W hotelu na swój dom czeka też piękny i majestatyczny Zorro. Pies po przejściach, którego katował poprzedni opiekun, aż pies trafił na łańcuch. Potem planowano go wykorzystywać go do walk. Po rozmaitych perturbacjach trafił pod naszą opiekę. Zainteresowanych adopcją jest wielu, ale problem w tym, że brakuje osób odpowiedzialnych, które kierują się nie tylko imponującym wyglądem, ale które chciałyby dać mu prawdziwy dom i stworzyć optymalne warunki, by pies nie stanowił zagrożenia dla innych i dla samego siebie.
Sherlocka wyrzucono w okolicy cmentarza. Błąkał się, czmychając między samochodami, każdego dnia, udowadniając tym samym, że ma więcej niż przysłowiowe 7 kocich żyć. Czeka w hotelu, ale chętnych brak...
Romeo bytował na poboczu, omijany przez auta niczym zepsuty kołpak. Nikt go nie chce, nikt się nim nie interesuje. Dlaczego? Czy dlatego, że to tzw. zwykły czarny kundel? Czy to za mało, by zasługiwał na odrobinę domowego ciepła...?
A to biedactwo koczowało na łąkach i na widok człowieka umykało z prędkością światła...
Każdego dnia dzwonią do nas ludzie z prośbą o pomoc kolejnemu kotu lub kolejnemu psu. Każda historia jest inna, każdy zwierzak potrzebuje innego rodzaju opieki. Jedne mają cierpiące ciało i wciąż pełną zaufania do człowieka duszę. Inne są w pełni sprawne fizycznie, za to psychicznie tak strasznie skrzywdzone, że na widok człowieka kulą się i sikają pod siebie.
Nie chcemy odmówić pomocy żadnemu potrzebującemu stworzeniu, ale niestety te działania wiążą się z kosztami, musimy opłacać hotelikowanie, koszty weterynaryjne, karmę, leki. Prosimy, pomóżcie im, pomagając nam...
Ładuję...