Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
🖤 Dwa dni temu pożegnaliśmy suczkę Korę, która była pod naszą opieką od września tego roku. Został poddany eutanazji ze względów humanitarnych na skutek krańcowego stadium kachekscji, wywołanej nowotworem płuc. Zanim ją odebraliśmy właścicielowi, zapomniana dogorywał w marnej imitacji budy, z ogromnymi guzami majtającymi się między łapami, z których ciekła krew i ropa.
Daliśmy jej kilka miesięcy dobrego życia. Ale niestety, nie da się wiecznie żyć na kredyt życia 😢 Zaniedbania opiekuńcze trwające kilkanaście lat swoje spustoszenie w organizmie zrobiły.
Kora pozostawiła po sobie puste legowisko i pustkę w sercu swoich opiekunki...
Żegnaj kochana!
❤️ Uratowana z Wałbrzycha Kora przeszła w życiu wiele - była zaniedbywana przez właściciela, cierpiała z powodu nieleczonych nowotworów, zapalenia skóry i zagłodzenia. Gdy ją odbieraliśmy właściciel zarzekał się, że suczka nie przeżyje operacji. O dziwo przeżyła i czyje się rewelacyjnie, bez ogromnych guzów miotających się pomiędzy łapkami Pomimo, że dalej wyglada tragicznie, od odbioru - w niecały miesiąc - przybrała na masie ponad 1,5 kg❗️W jej stanie to ogromny sukces
❗️Mogliśmy ją uratować tylko dzieki Waszemu wsparciu. W dalszym ciągu Kora jest leczona, a przed nią długa i kosztowna rekonwalescencja. Dlatego prosimy Was o wsparcie tego procesu
Skrajnie wychudzona suczka, z ogromnymi guzami na listwie mlecznej została odebrana spod cmentarza komunalnego przy ul. Żeromskiego w Wałbrzychu.
Jej właściciela nie musieliśmy długo szukać - prowadził sklep ze zniczami przy samym wejściu do miejsca wiecznego spoczynku. Chamski i agresywny „opiekun” ledwo żywej istoty Mariusz P. nie widział żadnego problemu w tym, że cierpiący pies błąka się po całej okolicy, że jest skrajnie wychudzony, że z rozpadających się guzów sączy się ropa z krwią, a sierść na grzbiecie posklejana jest od ropnych wypływów ze skóry...
Co gorsze - pies przez lata wegetował na posesji graniczącej z gabinetem weterynaryjnym, który miał sprawiać nadzór weterynaryjny nad zwierzęciem na tzw. oko - bez badań, bez diagnostyki, bez interwencji chirurgicznej, ponieważ według stanu wiedzy tego „specjalisty” zmian nowotworowych u psów się nie operuje. Lekarz ten jest jednocześnie Inspektorem Weterynaryjnym, który ma obowiązek sprawować nadzór nad przestrzeganiem przepisów ustawy o ochronie zwierząt - praktyka pokazała, jak nieudolnym organem jest powiatowy lekarz weterynarii. Jeszcze wczoraj lekarzyna ten twierdził, że odebrana suczka jest w świetnej kondycji.
Uratowana istota został natychmiast przewieziona do kliniki weterynaryjnej, w której przeprowadzono kompleksowe badania diagnostyczna. Wyniki krwi napawają ogromnym optymizmem - prócz zagłodzenia, odwodnienia, dwóch ogromnych guzów na listwie mlecznej oraz ropnego zapalenia skóry, póki co nie borykamy się z żadnymi innymi chorobami współistniejącym o charakterze niewydolnościowym. Rokowania są dobre.
O sprawie zawiadomiły nas lokalne działaczki na rzecz zwierząt, które razem z nami uczestniczyły podczas interwencji. Sadyście za skrajne zaniedbanie suczki może grozić do 3 lat pozbawienia wolności.
Ładuję...