Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Olaf całkowicie wrócił do formy!!
Po jego łysinie, wystających kościach zostało tylko nikłe wspomnienie. Nabrał masy, odrosła piękna sierść, geśte futerko na zimę!
Teraz Olaf musi nauczyć się zaufanbia do ludzi i zacząć szukać domku!
Dziękujemy za Wasze wsparcie!
Są takie tragedie, które mimo lat naszej działalności, mimo wszystkiego, co już widzieliśmy, wciąż potrafią przyprawić nas o ból żołądka, koszmary nocne i brak apetytu. Chwilowo odbierają wiarę we wszystko, co robimy... Podnosimy się jednak z tego, bo trzeba ratować kolejne stworzenie.
Poznajcie stworzenie, które cierpi w każdej sekundzie swojego życia, każdy ruchu jest potwornym bólem. Robaki zżerały go żywcem, od miesięcy.
Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić tego cierpienia. Ciężko nam nawet spróbować opisać, co on może czuć. Ale czy zdjęcia nie mówią więcej niż tysiąc słów? Tego przecież nie da się opisać.
Ból, samotność, ciągły lęk przed ludźmi. Olaf od 2 lat mieszkał na opuszczonej posesji, z której wyniósł się jego "właściciel" zapominając o odpowiedzialności, którą ponosi za stworzenie, które przygarnął. Wyniósł się do innej miejscowości, gdzie kolejno przygarniał psy, trzymał w tragicznych warunkach. Były one mu odbierane, nadawane zakazy posiadania kolejnych zwierząt.
Nikt jednak już nie pamiętał o psie, którego porzucił na gospodarce, ot - kolejny porzucony, bezdomny pies, który na dodatek unikał ludzi. Niestety nasze prawo nie reguluje obowiązku całkowitej odpowiedzialności za swoje psy. Pozwala na porzucenia, zaniedbania, nikogo to nie obchodzi... Nikogo poza ludźmi dobrej woli, którzy pomagają, poświęcając prywatny czas, pieniądze, często zaniedbując swoje rodziny.
Olaf chyba nigdy nie był dobrze traktowany przez ludzi, próbując wciąż ich unikać. Wszelkie próby pomocy mu były niemożliwe... Do tego strasznego momentu aż był zbyt słaby, zbyt wycieńczony, zrezygnowany i już nie pozostało mu nic poza poddaniem się. Mimo wszystko jednak wciąż instynkt nakazywał mu ostrożność, mimo całego bólu, głodu strach przed człowiekiem pozwalał jedynie na podejście do jedzenia.
Udało mu się podać środek uspokajający, na tyle by dał się złapać. Pomoc nadeszła w ostatnim momencie. Teraz walczymy o jego zdrowie! Nie potrafimy oszacować kosztorysu, wszystkich badań, które nas czekają, leczenia, odkażanie kojca i oczywiście jeśli wszystko dobrze się skończy, czeka go jeszcze kastracja. Prosimy Was o wsparcie w tych trudnych chwilach.
Ładuję...