Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wow, udało się uzbierać 100%. Serio, baliśmy się, że to się nie uda. Wiemy, że łapiemy 100 srok za ogon ale my po prostu próbujemy pomagać, gdzie tylko możemy. A potem spadają na nas takie fv :( Dlatego jeszcze mocniej doceniamy Wasza pomoc, obecność i każda wpłatę.
Drodzy Obserwatorzy. Fani, Pomagacze. Ludzie o dobrych sercach. Przed nami kolejna finansowa batalia. Pora zapłacić za dwa mocno zaległe miesiące leczenia naszych podopiecznych.
Rozumiemy, że jesteście zmęczeni tym jakimi dużymi kwotami operujemy na tych zbiórkach (a tu mowa tylko o fakturach z jednej lecznicy!), dlatego pozwólcie nam wytłumaczyć skąd się ta kwota wzięła i co zrobiłyśmy od czerwca, by kwotę tę zmniejszyć.
Na tę kwotę złożyły się:
1. Leczenie zwierząt bezdomnych i właścicielskich - stacjonarne oraz hospitalizacja; w tym leczeniu zawierają się także ceny leków, badań - kału, krwi, moczu, fiv/fev, USG, RTG, konsultacje ze specjalistami - okulista, kardiolog, ortopeda.
Między innymi leczenie szpitalne pochłania ogromne koszty. Jeden kot miał panleukopenię, a inne trzeba było przed nią zabezpieczyć. Leczenie plus podanie surowicy to ogromne koszty. Do tego kroplówki, antybiotyki, probiotyki, różne suplementy. Niektóre zwierzaki trafiły do nas na chwilę, inne zostały na dłużej. Wszystko zależało od tego jakiej pomocy potrzebowały.
Pomagaliśmy też do tej pory - ale od czerwca przestaliśmy - zwierzętom właścicielskim i zwierzętom pod opieką karmicielek. Jest to straszne i niewyobrażalne dla nas, ale nie mamy po prostu innego wyjścia. Nie myślcie, że pomagaliśmy tylko nieodpowiedzialnym opiekunom i "dobrze im tak" - niestety na tym, że przestajemy pomagać ucierpią tylko zwierzęta. Szczególnie nam żal karmicielek, ale pomaganie ich podopiecznym kosztowało nas miesięcznie wiele tysięcy złotych. I teraz za to płacimy.
Leczenie wielu zwierzaków trwa tygodniami - jak pisaliśmy wyżej, to wizyty, kontrole, kroplówki, cały zestaw leków, Leczenie jednego kota to czasami kwota rzędu 2, 3 tys. Ale jak się powie A, to trzeba powiedzieć też B.
Trudno odmówić pomocy kociemu emerytowi, albo psu, który całe życie spędził na łańcuchu i właśnie ma szansę na nowe, lepsze życie. Dla takich kotów i psów chce się stawać na głowie, ale niestety od teraz nie jesteśmy w stanie. Musimy zadbać o naszych przewlekle chorych podopiecznych, których mamy naprawdę sporo... No właśnie, kolejny temat. Zabiegi i większe operacje z chirurgii twardej. Te bardziej skomplikowane robi lekarz ortopeda z dużym doświadczeniem. Czasami koszt takiego zabiegu to 2, 3 tys - co jest takie drogie? Chociażby materiały użyte do zespolenia kości.
Mieliśmy też kilka drobniejszych zabiegów - amputacja ogona, wypatroszenie oczodołu, wycięcie ropnia, szycie łapy, cerowanie poszarpanego ucha.
2. Hospitalizacja - niektóre koty potrzebują hospitalizacji i długofalowej pomocy z pobytem, ale szpital jest też dla zwierząt, które przyszły na zabiegi kastracji - a tych było bardzo dużo. Bezdomne kotki nie mają się gdzie podziać po zabiegu - więc siedzą na szpitalu. Nieraz kot złapany na kastrację okazuje się też nosicielem kociego kataru, ma świerzba, jest bardzo zarobaczony albo wymaga innego typu leczenia - więc na tym szpitalu siedzi... i siedzi... i siedzi. Kefir z przepukliną, Florian po amputacji łapki, kilka mocno chorych bezdomniaków... Koszty urosły z tego ogromne.
3. Kastracje- mamy środek sezonu sterylkowego, a dotacja z miasta jeszcze nie została przyznana. Kroimy więc koty na własny rachunek, bo one akurat nie poczekają... ceny zabiegów niestety wszędzie rosną - bo rosną koszty weterynaryjne, podatki, ceny leków, prądu, gazu, opłat za wynajem lokali... Biorąc te zwierzaki pod opiekę miesiące temu nie wiedzieliśmy np. jak bardzo urosną ceny paliwa, leków, że wybuchnie wojna...
Ale jak odmówić gdy ktoś zgłasza nam stado kotek na wysypisku czy w starej opuszczonej stodole? Z czego część jest już w ciąży? Na każdy zabieg staramy się robić osobną zbiórkę, ale delikatnie mówiąc, nie idą one najlepiej (albo praktycznie wcale).
Taśmowo więc odbywają się zabiegi a większość kotów zostaje po operacji na szpitalu, aby w ciągu tygodnia dojść do siebie.
Kolejny temat to szczepienia - bardzo dużo zwierzaków zaszczepiliśmy na wściekliznę. W naszej gminie było sporo przypadków więc szczepienia okazały się bardzo potrzebne. Nie tylko ze względu na zwierzęta, ale także na wolontariuszy, którzy często łapią zwierzaki w ręce.
Jeśli do tego doliczymy kilkadziesiąt wizyt internistycznych z psami i kotami karmicieli i wolontariuszy to robią się ogromne kwoty. Jednak gdy słyszysz prośbę, gdy ktoś do Ciebie dzwoni albo wysyła smsa i prosi o pomoc dla kociego dziadka, albo psiego oseska, to naprawdę ciężko jest mieć i twarde serce i te drugą część ciała.
I chociaż mocno zaciskamy pasa to dług w lecznicy urósł w dwa miesiące błyskawicznie. Od kilku tygodni głównie odmawiamy przyjmowania nowych przypadków, ale to nie pomoże nam ze starymi długami... Błagamy, pomóżcie nam przetrwać, obiecujemy, że będziemy już rozsądniejsi.
Ładuję...