Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziekujemy za zasilenie funduszu na pomoc kotom z tego miasteczka!
Pażdziernik 2021
BŁAGAMY O ZASILENIE ZBIÓRKI!
To tylko jedna faktura za leczenie i badania jednego kocura - burego Ogona, seniora po przejściach. Kwota jest dla nas powalająca, ale był hospitalizowany bardzo długo i zaliczył sporo zabiegów i diagnostyki...
Wyglądał tak
a teraz tak się prezentuje
Został na stałe w Bojkocie, nie nadawał się do powrotu w krzaki...
----
Jedna z wolontariuszek Fundacji pomagała w poszukiwaniach zaginionej kotki w jednym z miasteczek na zachodnim Mazowszu. Przy tej okazji jej oczom ukazały się straszne widoki: rozmrażalnia zaniedbanych, zarobaczonych kotów wśród bogatych willi, na kicianie wychodziły coraz to nowe kotki-szkielety z ogromnymi, ciężarnymi brzuchami lub karmiące. Za dnia ukazały się kocięta: najpierw 3, później 4, później jeszcze 3 i kolejne 2 w różnym wieku, w różnym stanie: oczy do usunięcia, dziksze, bardziej oswojone, ale wszystkie bardzo wychudzone.
Okazało się, że miejsce jest wielokrotnie w przeszłości zgłaszane miejscowym organom, które są niewydolne, nieskuteczne, a w przypadku zabrania przez nie kota słuch o nim ginie w lecznicy o kiepskich opiniach.
Na ogłoszenia o naszej zaginionej kotce dzwonią ludzie, zgłaszając podobnego kota - okazuje się, że to bardzo mizerny kocur z martwicą ogona. Nawiązaliśmy kontakt z karmicielkami, okazało się, że kocurek chodzi tak już długo, ma ropiejące oczy, ogon co jakiś czas krwawi, czarnieje i robi się coraz krótszy. Kocur jest niekastrowany (jak wszystkie koty w miasteczku) i ledwo zipie. Pojawia się w miejscu karmienia wraz z białą trikolorką, która okazuje się... karmiąca.
Mimo że po kilku dniach zaginiona kotka się odnalazła cała i zdrowa, wolontariusze nie mogli spać spokojnie z wiedzą, co tam się dzieje i pozostaje bez interwencji i pomocy. Godziny łapanek w upale i deszczu, wiele kilometrów i paliwa do miasteczka oddalonego o 40 km od Warszawy i z powrotem, nieraz dwa razy w ciągu doby, wstawanie przed świtem, w nocy, zmiany sprzętu, zadziałała cała pomocowa sieć.
W tym momencie wszystko, co najgorsze, zostało opanowane: z 1 miejsca 5 kocic ciężarnych, szkieletów z brzuchami, zostało wykastrowanych aborcyjnie, 3 wróciły na miejsce bytowania, 2 oswojone trafiły do zaufanego domu tymczasowego pod Kozienicami. Z drugiego miejsca wykastrowana została kocica, matka 2 podrośniętych, dzikich kociąt, dziki kocur oraz wspomniany, bardzo mizerny staruszek z odpadającym ogonem i kocim katarem.
Wolontariuszka mieszkająca na miejscu zaopiekowała się kociętami - 4 maleńkie obecnie przebywają u niej w domu tymczasowym, w tym jedna kotka, której gałka oczna już wybuchała i musiała zostać usunięta na cito, 2 starsze dzikuski po zabiegu wrócą w miejsce bytowania, a 3 starsze oswojone kocięta dzięki wolontariuszce z Warszawy znalazły już swoje domy.
W tym momencie zostały jeszcze 3 kocięta 7 tyg., dla których na razie nie ma miejsca, muszą poczekać, aż ich rodzeństwo znajdzie domy.
Ta cała praca wygenerowała ogromne koszta, z którymi wolontariusze obciążeni również kosztami transportu nie mogą sobie poradzić. W tym momencie nie można zrobić już nic więcej bez uregulowania długów w lecznicach. Nie wiemy jeszcze, ile będzie kosztował zabieg amputacji ogona kota Ogonka, który tygodniami chodził z postępującą martwicą, a dodatkowe koszta u niego to ekstrakcja zgniłej paszczy oraz kastracja. Mamy do opłacenia rachunki za kastracje, odrobaczenia, szczepienia wielu kotów, latami zaniedbywanych, rodzących co kilka miesięcy...
Prosimy, pomóżcie! Tak jak my nie mogliśmy zostawić tych kotów samych, nie zostawiajcie teraz nas z rachunkami z lecznic. Nawet nie marzymy, że uda nam się również kupić dla nich karmę, a chcielibyśmy kolejne koty poddać zabiegom...
Ładuję...