Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Działamy dalej! Dzięki komu? Dzięki Wam, naszym najcudowniejszym darczyńcom! Będziemy pomagać zwierzętom do końca świata i jeden dzień dłużej!
Zbiórka osiągnęła niewyobrażalny rezultat! Udało nam się spłacić WSZYSTKIE zaległe faktury, a nasi podopieczni dostali lepszej jakości karmę. Dodatkowo udało nam się zakupić trochę sprzętu, który ułatwi nam przeprowadzanie interwencji. Dzięki Wam wierzymy, że WSZYSTKO jest możliwe!
Raz jeszcze dziękujemy!
Zespół OTOZ Animals Inspektorat Warszawa
Stało się... Nie możemy wyjeżdżać na interwencje i stoimy na skraju bankructwa. Nie stać nas już nawet na paliwo do jedynego samochodu interwencyjnego ani na leki ratujące życie zwierząt! Dług za leczenie naszych odebranych interwencyjnie podopiecznych, utrzymanie ich, żywienie oraz opiekę wynosi na chwilę obecną blisko 45,000 zł. Tę zbiórkę piszemy ze łzami w oczach. Od 2012 roku zrobiliśmy tak wiele, a teraz czujemy wielką bezsilność. Jeśli tu trafiłeś, prosimy - nie oceniaj nas z góry. Przeczytaj do końca.
Zacznijmy od tego, że wszyscy nasi inspektorzy działają na zasadzie wolontariatu, a jest nas 29 osób. Dla przykładu - Magda, nasza koordynnatorka, zawodowo zajmuje się prawami człowieka. Michał pracuje w banku, a Łukasz jest informatykiem i pracuje w korporacji. Pomimo różnic, dzień w dzień przyświeca nam jeden wspólny cel - poprawa losu pokrzywdzonych zwierząt. W 2018 roku przyjęliśmy od Was 348 zgłoszeń, z czego większość zrealizowaliśmy osobiście, a nieznaczną część przekazaliśmy służbom państwowym. Pomagaliśmy zawsze, kiedy inni odmawiali. W 2019 roku przyjęliśmy natomiast 151 zgłoszeń (stan na dzień 24 lipca), z czego większość została już zrealizowana. Zgłoszeń przybywa. Dowodem na to jest fakt, że podczas pisania tej zbiórki, odebraliśmy od Was 9 telefonów z prośbą o pomoc.
Pamiętacie głośną sprawę otrucia kawek na warszawskim Mokotowie? Jako jedyni byliśmy na miejscu od początku do samego końca. Nie mieliśmy najwyższej jakości środków do dezynfekcji, dobrych latarek i solidnych transporterów i w sumie nadal nie mamy, choć zauważyliście pewnie, że nasze zbiórki szły całkiem nieźle. Nasuwa się więc pytanie - skoro zbiórki idą dobrze, to czemu mamy tak tragiczną sytuację finansową i grozi nam upadłość? Kalkulacja jest prosta. Ilość zbiórek nie pokrywa się z ilością odebranych przez nas zwierząt, a co za tym idzie, kosztami ich utrzymania.
Na co potrzebna jest nam tak duża suma, czyli ok. 65,000 zł? Po pierwsze - spłacenie długu w lecznicach weterynaryjnych i koszty leczenia weterynaryjnego - ok. 45,000 zł. Jest to dla nas priorytetowe. Byłoby fatalnie, gdybyśmy odebrali zwierzaka w ciężkim stanie, a lecznica nie chciałaby nas przyjąć ze względu na zadłużenie.
Po drugie - spłacenie długu za hotelowanie, żywienie i pielęgnację naszych podopiecznych. Dla przykładu - rehabilitacja Lunki, która ostatnio odeszła za tęczowy most, kosztowała nas ok. 5,000 zł miesięcznie. Pod naszymi skrzydłami przebywa nadal Lucy - kolejna niepełnosprawna ślicznota. W tę pulę wliczamy również zakup specjalistycznych karm (wydatek stały), współpracę z behawiorystami czy zakup środków pielęgnacyjnych.
Po trzecie - "ciapek", czyli nasz samochód interwencyjny, który jest w ruinie. Popsuła się w nim elektryka, klimatyzacja... Ech, w sumie prościej będzie wymienić rzeczy, które działają prawidłowo... A co będzie, jeśli nasz jedyny samochód przestanie jeździć? Czym dojedziemy do potrzebujących naszej pomocy zwierząt?
Kochani! Głęboko wierzymy, że z Waszą pomocą uda nam się wyjść na prostą. Nie chcemy się poddawać, ale jesteśmy na granicy. Pamiętajcie, że nie zbieramy tych pieniędzy dla siebie, tylko dla zwierząt. Jeśli treść tej zbiórki Was nie przekonała i macie jakieś wątpliwości, zachęcamy do kontaktu telefonicznego. Za każdą przelaną złotówkę dziękujemy z całego serca! O naszej sytuacji będziemy informować Was na bieżąco.
Ładuję...