Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Życie jest podłe. Telefon z lecznicy: Miłosz ma ostrą biegunkę, torsje, temperatura spada do 36 stopni. Musieliśmy podjąć tę najtrudniejszą decyzję, żeby nie cierpiał. Nie udało się nam go uratować. Pokonało go wredne raczysko, choć tak bardzo chciał żyć, walczył jak lew. Wiedzieliśmy, że jego czas jest krótki, że odchodzi, tak bardzo chcieliśmy znaleźć dom i kiedy na fb odezwała się osoba dająca nadzieję na dom na te ostatnie dni - przyszła wiadomość z lecznicy. Nie mogliśmy go uratować, nie udało się by odchodził w przytulnym domu, jedno co się udało - nie konał w przydrożnym rowie. Przez te kilka dni był dobrze odżywiony i na początku nawet miał apetyt, mruczał pokazywał jak cieszy się z bliskości ludzi, dostawał lekarstwa, które pomagały mu funkcjonować. Tylko tyle mogliśmy dla niego zrobić. Najgorsza jest bezsilność.
Dziękujemy, że mogliśmy na Państwa liczyć!
Ratowaliśmy żywy szkielecik kota - pomóżcie go nam leczyć i wrócić do życia.
Dziś nasze inspektorki Beata Porębska i Magda Trojan jadą na interwencję. Drogą wlecze się jeszcze żywy szkielet kota. Zabrały strzęp istoty, która kiedyś była pięknym kotem. Wypytują okolicznych mieszkańców czyj to kot? - Niczyj – słyszą. - Od dwóch tygodni błąka się. Starsza Pani mówi, że go dokarmiają z sąsiadami i tylko dlatego jeszcze żyje.
Inspektorki jadą do lecznicy; kot waży 2 kg i 20 dkg, jest skrajnie odwodniony, ma rany w okolicach odbyto świadczy o biegunce, cierpi na tachykardię. Na szczęście test FIV – FELV ujemny. Ze względu na potworne odwodnienie lekarzom udaje się pobrać odrobinę krwi oprócz tego testu, może uda się ustalić parametry nerkowe. Teraz biedak dostaje kroplówki, jak się trochę ustabilizuje to zrobimy kolejne badania. W lecznicy dostał imię Miłosz.
Prosimy o pomoc i wsparcie w pokryciu kosztów diagnozowania i ewentualneg leczenia.
Ładuję...