Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Olek jest podopiecznym Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!). To wolno żyjący kocur, od dawna dokarmiany przez sympatyczkę fundacji. Jest dzikuskiem – za to cudownym. Godzinami można było patrzeć, jak bawi się trawą czy liśćmi, jak podskakuje za muchą. Kiedy przychodziło się z miską, Olek zawsze grzecznie czekał.
Zawsze okazywał człowiekowi, że należy mu się miseczka, bo przecież jest strasznie głodny. Cały dzień biegania – no przecież trzeba jeść. Zdarzało mu się przy misce powybrzydzać, ale rzadko. Ma fantastyczną opiekę, więc mógł sobie czasami pozwolić na gwiazdorzenie. Od pewnego czasu przestał jeść suche jedzenie, co złożone zostało na karb fanaberii „w głowie się księciu powywracało”. Szybko się niestety okazało, że powód był inny. Bardzo poważny.
Kilka dni później z oczu kota zaczęła sączyć się brzydka wydzielina. Troskliwa opiekunka czym prędzej udała się do weterynarza po antybiotyk. Podawała go z coraz lepszą karmą, ale z Olkiem było coraz gorzej... Kot zaczął poruszać się jakby po omacku... Opiekunka skontaktowała się z wolontariuszką PKDT. Kot został złapany za pomocą klatki łapki i umieszczony w lecznicy weterynaryjnej. To, co ukazało się oczom weterynarza było dość zdumiewające i makabryczne. W pyszczku Olusia, w podniebienie, wbita była gruba drzazga, podobnie jak w lewe oko, na którym zaczęło się już tworzyć owrzodzenie!
Przerażający widok. Straszne – z pewnością ogromnie bolesne – rany. Oko zagrożone. Jakby tego było mało, Olek jest kompletnie ślepy na prawe oczko! Wolontariusze wraz z lekarzami weterynarii podjęli próbę ratowania oczka. Zostały wykonane specjalistyczne badania w celu sprawdzenia przyczyny całkowitej utraty wzroku. Nie było widać obrażeń, dlatego ślepota była zaskakująca diagnozą. Lekarze szukali przyczyny, bo tylko tak można było podjąć próbę leczenia. Nie udało się jej ustalić, a oko jest stracone. Nie da się go uratować…
Lewe oko to jego jedyna szansa na powrót do życia, jakie znał. Trwa właśnie zacięta walka o uratowanie wzroku w uszkodzonej przez drzazgę lewej gałce ocznej. Tylko wtedy Olek będzie miał szansę patrzeć na świat – funkcjonować na zewnątrz i żyć. Ślepy dzikusek to byłby dramat. Jak ma żyć kot, który nie akceptuje bliskiego kontaktu z człowiekiem, nie zna zamknięcia, a na wolność nie można go już wypuścić? Nie da rady! Do domu się nie nadaje, nie byłby szczęśliwy.
Jeśli ma szczęśliwie żyć – musi widzieć. Oluś bardzo cierpi, ale jest w nim ogromna wola życia, dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, aby pomóc mu wyzdrowieć i wrócić do siebie. Jest na to naprawdę ogromna szansa. Może znów latać po podwórku i pędzić do miski. Może być szczęśliwy – takie życie to jego szczęście. Ma bezpieczne podwórko, ma czułą karmicielkę.
Potrzebne są „tylko” fundusze. Wolontariusze robią wszystko, żeby mu pomóc. Brakuje środków na leczenie. Sama walka o wzrok to ogromne koszty. Olek w lecznicy został również wykastrowany, męczą go też paskudne biegunki spowodowane przez pierwotniaki. Potrzebuje karmy weterynaryjnej. Bardzo prosimy, pomóżcie ratować Olka. Nie dzielmy kotów na lepsze i gorsze, na oswojone i dzikie. Prosimy o wsparcie!
Ładuję...