Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy wszystkim za pomoc dla Paulinka! Dzięki Wam udało się uratować kolejną kocią duszyczkę. :)
Paulinek wrócił na miejsce swojego bytowania. Nie jesteśmy do końca szczęśliwi z tego zakończenia. Niestety nasze ogłoszenia nie przyniosły efektu i nikt się nie zgłosił by zaoferować dom kocurkowi.
Paulinek w drodze do domu:
Choć mieliśmy cały czas ogromne wątpliwości jak postąpić w przypadku Paulinka... Czy zostawianie go nawet jeśli się znajdzie dom to dobra decyzja... On mimo zaakceptowania swojej sytuacji i pobytu w klinice oraz zabiegów pielęgnacyjnych nie bardzo cieszył się z ludzkiej obecności.
Czas pokaże. Paulinek wyleczony z usuniętymi małżowinami, bez jajek żeby nie produkować kolejnych pokoleń niechcianych kotów jest już u siebie.
Póki co na widok człowieka i nawet karmiącego go człowieka odpływa z godnością na dużą odległość.
Bardzo dziękujemy wszystkim za pomoc w zbiórce Paulinka! Trochę nam głupio, ale zwiększyliśmy kwotę zbiórki o 500 zł.
Zaraz napiszemy dlaczego, ale najpierw napiszemy co słychać u Paulinka.
Od Świąt Paulinek zamieszkał w Klinice Uniwersyteckiej na Szydłowskiej, bo nie mieliśmy za bardzo wyjścia, a klinika w której czekał na wyniki badań i zabieg zamykała się na okres świąteczny.
Paulinek bardzo źle znosi pobyt w klinice i w klatce. :(
Pozwala na robienie czegoś przy sobie, ale bardzo niechętnie i widać, że jest nadal mocno przestraszony więc potrafi też się bronić gdy czuje się zagrożony.
Dzięki doświadczeniu lekarzy udaje się go jakoś obsługiwać i podawać leki oraz robić badania, ale jest to wymagający pacjent. Nie jest tragicznie, ale nie jest to kot z którym poradzi sobie każdy.
Zresztą na aktualnych zdjęciach widać, że to taka kupka smutku i nieszczęścia. :(
Nie chcemy go męczyć tym przetrzymywaniem, ale zabieg usunięcia małżowin usznych zaatakowanych przez nowotwór będzie miał dopiero w piątek 21 stycznia równocześnie z kastracją.
To był najwcześniejszy możliwy termin ustalany na początku roku po zakończeniu diagnostyki.
Bardzo prosimy trzymajcie za niego kciuki!
Paulinek był na konsultacji u lekarza okulisty i nie ma na szczęście przerzutów na oczach ani na powiekach, choć ich stan wskazywał na to że tak może być.
Stan oczu u kocurka i ropa to efekt chorób i infekcji, których doświadczył w swoim raczej niełatwym życiu. Na jedno oko bardzo słabo widzi.
Miał tez zrobione przeswietlenie płuc żeby wykluczyć przerzuty (3 zdjęcia w załącznikach ). Na szczęście nic nie ma. Płuca czyste.
A co potem z Paulinkiem? Nie wiemy. Serce mówi szukajcie mu domu. A rozum - po wyleczeniu wypuście go w miejsce w którym spędził całe życie.
Bo kto zechce takiego kota. Nie mamy pojęcia czy w jego przypadku próby oswojenia nie wyrządzą mu tylko i wyłącznie krzywdy.
A taki scenariusz niestety jest bardzo możliwy.
Na razie lekarze skupiają się na tym, żeby pomóc Paulinkowi i co najważniejsze pozbyć się tych fragmentów uszy zaatakowanych przez nowotwór.
A my staramy się myśleć co dalej z kocurkiem.
Zwiększyliśmy kwotę zbiórki, bo choć udało się uzbierać 1500 zł plus 250 zł przez fb- jeszcze raz wszystkim bardzo, bardzo dziękujemy!
To sam koszt pobytu w klinice gdzie dzienna opłata wynosi 50 zł do tej pory wynosi 1300 zł.
Będziemy na bieżąco informować o Paulinku po operacji.
Bardzo się martwimy jego losem i tym, że decyzja o jego przyszłości jest taka trudna. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo pomagać zwierzętom. :(
Poznajcie Paulinka. To jeden z bezdomnych kotów, który tak jak wiele z nich potrzebują naszej pomocy. Paulinek to kot, który mieszkał na ulicy. Jego wiek oceniono na 7- 9 lat. Swoje już przeszedł. To taki prawdziwy koci weteran ulicy, wyraźnie sterany raczej niezbyt łatwym życiem bezdomniaka.
Jego stan wyraźnie się pogorszył i kocur musiał być odłapany i zawieziony na leczenie, bo wyglądał coraz to gorzej. Trafił do kliniki cały zaklejony ropą z dusznością oddechową. Miał ropne zapalenie jamy ustnej i spojówek. Zawalone uszy w bardzo kiepskim stanie (poszarpane z wyraźnymi ranami), z których pobrano próbki do badań.
Ogólnie wyglądał raczej marnie i tak też oceniono jego stan. Paulinek nie pozwala za bardzo na dotykanie więc podawanie leków i całe leczenie oraz diagnostyka jest nieco bardziej skomplikowane niż w przypadku kotów oswojonych.
Paulinek mieszka od czasu przed Świętami, aż do teraz w klinice, w która kosztuje 50 zł za dobę.
Musiał tam zostać ze względu na konieczne leczenie i jego małą "obsługiwalność".
To jeden z wielu kotów wolno żyjących, które trafiają do nas na leczenie. Zwykle po wyleczeniu część z nich trafia w miejsce bytowania, a te bardziej oswojone lub takie, które sobie nie poradzą - dla tych szukamy domów.
W przypadku Paulinka sytuacja nieco się skomplikowała. Uszy kocurka wskazują na to, że mamy do czynienia z nowotworem (rak płaskonabłonkowy ucha). Czekamy teraz na wyniki badań i decyzję weterynarzy co dalej. Czy ich amputacja wystarczy? Czy są już przeżuty na oko lub inne organy. Nie wiemy jeszcze.
Ale bardzo się martwimy co będzie z Paulinkiem, bo jeśli się sprawdzą najgorsze prognozy, to powrót na ulicę nie będzie możliwy. A kto zechce przyjąć chorego kota, który ma przed sobą długą drogę do oswojenia, które równie dobrze może nigdy nie nastąpić.
Będziemy bardzo wdzięczni z pomoc Paulinkowi w jego zbiórce. I dużo dobrych myśli. Będziemy Was na bieżąco informować. Póki co jesteśmy załamani wieściami o jego stanie, ale mamy cały czas nadzieję, że może jakimś cudem nie będzie tak źle.
Ładuję...