Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim za wpłaty na Filipka. Chociaż część kwoty udało się dzięki Wam zebrać, na opłacenie faktury. Macie ogromne serducha ❤️ Dziękujemy!
Kochani, cudny pręgowany szaraczek o imieniu Filipek nigdy dotąd nie chorował, dosłownie, nic mu nie dolegało. Nawet infekcje, katary dotykając inne futrzaki nie były dla niego żadnym zagrożeniem.
Ksywka Filipa: „kot nie do zdarcia, superman”. Tak było 11 lat jego pięknego życia. Kochał je, uwielbiał ganiać z piłeczkami i gaworzyć z opiekunami. Jednocześnie bardzo subtelny, pokojowy, delikatny, pazurków niemal nigdy, poza drapakiem, nie używał.
Nagle, w ciągu kilku dni dosłownie jego sierść wskazała na znaczne odwodnienie. Dotąd żadnych innych symptomów. Normalnie jadł, pił, bawił się, może nieco mniej niż w inne dni, ale upały dotykały wszystkich. Trafił do dr Szymona, niemal natychmiast po symptomie nietypowo wyglądającej sierści. Pierwsze spostrzeżenie - delikatne pogrubienie na szyi. Naprawdę, od zewnątrz ledwie wyczuwalne dla laika.
Natychmiast, pomimo dnia świątecznego nastąpiły wszystkie niezbędne badania. Badania krwi, RTG, USG, tomograf komputerowy. Po co? By operować, by zdecydować, czy daje to szanse na uzdrowienie, by być precyzyjnym.
Od razu też biopsja, bo na wynik czeka się około 3 tygodni. Guz wskazywał na rozległość, ogromnie szybki postęp w rozroście. Nie było na co czekać. Po konsultacjach zdecydowaliśmy się na operację / usunięcie guza. Szansa na przedłużeniu życia o kilka dobrych lat, bo poza tym guzem, kot był teoretycznie w świetnej formie i miał idealne wyniki krwi. Operacja była niezwykle skomplikowana. Pokazała litą zmianę o średnicy 7 cm, która ściśle przylegała do krtani, ślinianki, tarczycy. Zlokalizowana była w pobliżu żyły i tętnicy jarzmowej oraz nerwu krtaniowego wstecznego.
Dodatkowo zmiana ta była poprzeplatana licznymi odgałęzieniami nerwu twarzowego. Śródoperacyjnie uzyskano margines zdrowych tkanek. Po ogromnym guzie pozostała znaczna wolna przestrzeń, stąd wprowadzono dren, za pośrednictwem którego, przez kilka pooperacyjnych dni uwalniały się płyny.
Filipek niezwykle dzielnie zniósł operację. Znosił także wszystkie stresujące przecież każdego zwierzaka zabiegi pooperacyjne, codzienne wizyty w klinice, kroplówki, zastrzyki, karmienie strzykawką. Organizm jego był oczywiście chroniony antybiotykami i silnymi lekami przeciwbólowymi zawierającymi morfinę. Była to bowiem ogromna rana, w okolicy głowy, przełyku, unerwień.
Filipek miał bardzo troskliwą opiekę, właściwie 24h. Spał w pobliżu opiekuna i nawet mruczał, jakby rozumiał, że przeszedł najgorsze i będzie tylko lepiej. Opowiadaliśmy mu, że za 2 tygodnie, po wynikach biopsji zafundujemy mu jeszcze chemię i jeszcze długie lata będzie biegał z piłeczkami i robił swoje koziołki z kumplami.
Niestety, nie taki był finał. Nie o takim marzyliśmy, nie takiego oczekiwaliśmy, nie taka była mowa z Filipkiem o przyszłości ☹
Nagle, nagle dosłownie pojawił się zator wewnętrzny. Filipek odszedł w kilka minut. Mamy nadzieję, że nie cierpiał, gdyż chwilę przed zdarzeniem otrzymał dożylnie dawkę morfiny. Jest to dla nas ogromnie smutne, przygnębiające. Czasem los pisze takie scenariusze, z którymi ciężko się pogodzić i przewidzieć. Tak jest w przypadku Filipka.
Teraz pozostał ogromny rachunek za jego, pełne nadziei i optymizmu, ratowanie. Wiemy jednocześnie, że dostał od nas wszystko, na co zasłużył, i co dawało wielką nadzieję na jego jeszcze długie życie. Filipek nie odszedł sam, to dla nas bardzo ważne! Leżał na łóżku, puchatej kołderce, był przytulany i głaskany. Na takie odejście zasługuje każdy, prawda?
Prosimy Was bardzo o każdą, najmniejszą nawet wpłatę oraz udostępnianie naszej zbiórki. Kwota jest ogromna, a okres wakacyjny nie pomaga. Czas na uregulowanie rachunku, w wysokości 5.500 PLN, mamy do 25 sierpnia 2022 roku. Dziękujemy z całego serca i sił.
Ładuję...