Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nasze najgorsze obawy się potwierdziły: rany na pyszczku Noski to rak płaskonabłonkowy grzbietu nosa. Kotki nie da się uratować, nie ma dla niej ratunku...
Niestety rak się rozwija, jest bardziej agresywny, po lewej stronie pyszczka ubytek tkanki dochodzi prawie do oka, oba kły, górny i dolny, wypadły. Prawa strona wygląda lepiej. O ile można mówić, że w jej stanie coś wygląda lepiej...
Sama kota jakby wcale się tym nie przejmowała. Biega swobodnie, skacze na klatki, zagląda do innych kocic, kumpluje się z kocurkiem Puszusiem, który też jest poza klatką.
Ale jest coraz gorzej. Noska coraz częściej się krztusi, ma niezbyt drożny nos.
Niemniej ma apetyt za trzech, nabiera ciała.
Gdyby mogła ją uratować amputacja łapy, albo nawet dwóch - to nie ma sprawy. Ale Nosce nie możemy pomóc, możemy tylko postarać się by ostatnie dni jej życia były jak najlepsze.
Bardzo dziękujemy za tak ogromną pomoc dla Noski. Bardzo się przydała. Dzięki temu mogliśmy zrobić badanie histopatologiczne, by wiedzieć na pewno, by niczego nie zaniedbać.
Dzięki pomocy dla Noski możemy jej zapewnić wszystko, co najlepsze, możemy ją karmić tym, co lubi najbardziej. A zjada dziennie: 2 gerberki, saszetkę Felix i puszeczkę Gourmet, a my niczego jej nie żałujemy!
Póki co, nie myślimy, co później. Jak nadejdzie ten moment, to będziemy wiedzieć - jak zawsze :(
Kolejny makabryczny przypadek.
Zdjęcie kotki, to pierwsze, zrobione jeszcze na ulicy, zostało przesłane dzisiaj na maila fundacji. Od razu jak zobaczyłyśmy to zdjęcie, skontaktowałyśmy się z panią, która zgłosiła kotkę. Kicia z taką raną widywana była od 3 tygodni! Niewyobrażalne, jak mała musiała strasznie cierpieć. I jaką ma ogromną wolę życia, mimo wszystko, mimo tego koszmarnego bólu...
Już na zdjęciu rana wyglądała wystarczająco makabrycznie, by nas przerazić. Ale uwierzcie, gdy się widzi kotkę na żywo, trudno uwierzyć, że można żyć z czymś takim :( Brakuje słów, by to opisać. Gdy przyjechałam na miejsce i zobaczyłam kota, najpierw byłam przekonana, że kotka uległa jakiemuś wypadkowi, w wyniku którego straciła nos. Kotka ma niewygojoną, krwawiącą ranę, znaczny ubytek części pyszczka i nosa, charczy, gdy oddycha… Jednak współpracujący z nami weterynarze na podstawie oględzin podejrzewają raka płaskonabłonkowego nosa. Kotkę czekają jeszcze badania mające potwierdzić tę diagnozę. W zależności od wyników badań i prawdopodobnych rokowań zapadnie decyzja, czy da się pomóc temu kotu, czy trzeba rozważyć eutanazję, aby oszczędzić jej cierpień. Ale na pewno nie chcemy podjąć żadnej decyzji „w ciemno”.
Od jutra kotka będzie badana, póki co dostała leki przeciwbólowe. Na pewno będziemy chciały wysłać materiał do badania, aby sprawdzić, czy ta koszmarna rana to na pewno rak. Potrzebujemy pomocy w opłaceniu badań i pobytu kotki w lecznicy. Bardzo prosimy, musimy jej pomóc, dość się już wycierpiała :(
Ładuję...