Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc! Jesteście niezawodni! :-) Dzięki Wam udało się opłacić diagnostykę, leczenie, suplementy diety :-) Bunia ma się dobrze, coraz lepiej czuje się w nowym miejscu. Jest w dobrej kondycji, apetyt jej dopisuje. Widać, że kotka odżywa, a domowe ciepło jej służy. Dziękujemy w imieniu Buni za Wasze dobre serca!
Bunia jest podopieczną kociego domu tymczasowego. Po śmierci opiekunki zabrakło dla kotki miejsca w sercach i domach bliskich. Najpierw jesienią, gdy jej Pani trafiła do hospicjum, Bunię wyrzucono z domu, a potem, gdy opiekunka już odeszła – zawisło nad nią widmo bezdusznej eutanazji. Sąsiedzi poruszeni marniejącym starym futerkiem próbowali przenieść kotkę do swojego ogrodu, jednak Bunia uparcie trwała przy drzwiach, które nie chciały się już przed nią otworzyć... Czekała na swoją panią… W grudniu trafiła pod opiekę naszej wolontariuszki.
Kotka ma przeszło 15 lat i problemy zdrowotne – kilka miesięcy zaniedbań, głodu i chłodu w starym, wątłym ciałku zrobiły swoje – od początku roku cierpiała na koszmarne uporczywe biegunki, odwadniała się, trzeba było codziennie podawać jej kroplówki, jeździć do weterynarza, kupować leki i weterynaryjną karmę. Wolontariusze obawiali się, że Bunia tego nie przeżyje – a jednak... W tym początkowo bezwolnym kocie z depresją, pojawiła się chęć życia, a w jedynym oczku widać zainteresowanie ludzką ręką, pełną miską i tym, co się dzieje dookoła... Wolontariuszka stworzy kotce dożywotni dom tymczasowy – by już jej nie stresować. Ma u niej swój ulubiony fotel, z którego nikt nie przegania, a także akceptujących ją kocich rezydentów, którzy (o dziwo) z szacunkiem podeszli do sędziwego wieku Buni. Ma także zapewnioną opiekę, wyrozumiałość oraz przede wszystkim – święty spokój.
Tak naprawdę niewiele czasu jej już zostało – za mało aby skazywać ją na kolejny przewrót w małym kocim światku. Dlatego właśnie chcemy zapewnić koteczce lokum i nadzór weterynaryjny. Pełną miskę ulubionej karmy i czułe ręce do głaskania. Wolontariusze potrzebują jednak środków, by opłacić wszystkie zabiegi, jakie już dla Buni wykonano. Konto fundacyjne świeci pustkami. Rachunek w lecznicy czeka. Prosimy o wpłaty dla kotki. Wiele przeszła, jest stareńka. Przesympatyczna, miziasta, ufna. Skrzywdzona przez człowieka. Potrzebuje Waszej pomocy – nie skazujmy jej na pewną śmierć!
Ładuję...