Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy.❤
Dzięki Waszej hojności Darczyńcy koteczka dostała najlepszą opiekę weterynaryjną. Miała trzy operacje i chemioteapię. Niestety, nie udało się, koteczka umarła.🖤
Ostatnia operacja usunięcia odrastającego guza przy gardle.
Po operacji i chemioterapii kotka zaczęła jeść.
Zdjęcia ze szpitala, niestety, stan pogorszył się i Gajcia była kroplówkowana cały czas. Trwało to dwa miesiące.
Gajci już z nami nie ma. Biega za Tęczowym Mostem z myślą, że na koniec życia miiała miłość, opiekę i Was, Darczyńcy.
Ta kotka oddała człowiekowi wszystko w zamian dostała samotność, strach i śmierć w głodowych mękach 😪
Okrutny człowiek wyrzucił ją, wywiózł nad rzekę Świder, gdzie rosną tylko chaszcze i zarośla, daleko od jakiejkolwiek drogi. Chorego, bezbronnego kota oprawca zostawił w krzakach jak starego, zużytego trampka. Kotka płakała tak głośno, że wytropił ją pies spacerujący ze swoją właścicielką nad rzeką. Kotka kręciła się w kółko, była przerażona.
Gdy wsadziliśmy ją do kontenerka uspokoiła się. Jakby wiedziała, że teraz jest już bezpieczna choć była słaba, wyziębiona i ledwo oddychała.
W szpitaliku dla zwierząt wyszła cała prawda, cała historia tej biednej, sponiewieranej kociny.
To kotka rasy rosyjskiej z pseudohodowli z wymionami wyciśniętymi jak cytryna. Rodziła i rodziła, w ten sposób została wyeksploatowana do cna. Bezduszni oprawcy traktowali ją jak bęben do rodzenia małych rosyjskich kotków, za sprzedaż, których otrzymywali niezłe pieniądze. Ta kotka to kości i skóra z chorymi narządami wewnętrznymi. Nerki, wątroba, trzustka, drogi rodne, wszystko w stanie katastrofalnym. A jeszcze w gardle narośla, czopy i ropna krew. Nie może nic jeść, bo ma niedrożne gardło. Ta kotka to jeden wielki ból, jedno wielkie cierpienie.
Leczymy ją, ma codziennie zabiegi, jest już po operacji. Jest na rekonwalescencji, ma płukane nerki i z każdym dniem wygrzebuje się z zaświatów, wraca do normalnego życia.
Gajcia to starowinka, która upodlona, odarta z godnosci żyła tylko po to, aby być workiem z ciągłymi ciążami, a zafundował jej ten dramat człowiek. To nie czlowiek to drań, kreatura i łotr, który zarabiał pieniądze na tym okropnym procederze jakim jest pseudohodowla, życie zwierząt w bólu i cierpieniu. Wykorzystanie bezbronnej kociny a po tej bezwzględnej eksploatacji wyrzucenie jej na mróz w odległe chaszcze, to podłość. Wyzuta jak dziurawy trampek, jak zepsuty bęben wraca do życia z miłością i szacunkiem, dzięki wolontariuszce Kindze.
Kotką Gają zaopiekowała się nasza wolontariuszka Kinga. Dała jej ciepły kąt w swoim domu, karmi ją i codziennie jeźdźi z Gajcią do weterynarza na płukanie nerek, antybiotyki i środki przeciwzapalne.
Jedna wizyta u weterynarza kosztuje pięćdziesiąt zł, tylko jedna kroplówka a Gajcia takich kroplówek potrzebuje setkę. Mamy długi za leczenie, zabiegi i operację Gajci. To ogromne koszty.
Darczyńco, czy możemy prosić Cię o pomoc? Gajcia chce żyć, to cudowna, łagodna i kochana kotka. Tuli się do Kingi, bo jest bardzo wdzięczna za to, że żyje. Koteczka teraz jest w Twoich rękach. Darczyńco, pomóż.😢😪😭
Ładuję...