Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kotunia jest cały czas w szpitalu dla zwierząt. Lekarz weterynarii ratuje skręconą łapkę naciągając scięgna, które podkurczyły się.
Kotka z Radachówki! Dziś kolejny dramat, nasz telefon interwencyjny dzwoni bez przerwy. Tragedia zwierząt na tragedii.
Pan Robert wraz z rodziną pojechał na swoją działkę rekreacyjną w letniskowej miejscowości Radachówka nad rzeką Świder. Pod bramą zobaczył skuloną kotkę. Nie uciekała, więc przyjrzał się jej z bliska. Miała wykręconą łapkę, a na wykręconym łokciu wielką krwawą ranę. Kotka dała wziąć się na ręce, przytulała się i błagalnym wzrokiem prosiła o pomoc.
Drżący męski głos w słuchawce:
Wyrzucili ją, proszę Pani! Ona tu siedzi kilka dni, tak mówią sąsiedzi. Ktoś ją podrzucił pod naszą bramę. Daliśmy jej chleb, ale nie chce jeść, daliśmy pasztet, też nie chce. Kto może jej pomóc? Wszyscy odmawiają. Tylko Wy, nikt nie chce pomóc.
Odpowiadamy, że pomożemy. Dobrze wiemy, że na południe i wschód od Warszawy, jesteśmy tylko my. Jeżeli nie my, to nikt.
W gabinecie weterynaryjnym kotka tuli się do wszystkich, mruczy ze szczęścia. Po środku przeciwbólowym zjada saszetkę w oka mgnieniu. Jeszcze kroplówka, antybiotyki i witaminy. Oddycha spokojnie, jest bezpieczna. Nie chce odkleić się od rąk, lgnie do człowieka. Nie rozumie, że jeszcze przed chwilą, to przez człowieka cierpiała i umarłaby na mrozie. Człowiek skazał ją na śmierć. To, że Pan Robert przyjechał na swoją działkę w zimie to przypadek. Gdyby go tam nie było, kotka umarłaby bez pomocy.
Pomagamy, jak umiemy, ale bez Was nie zdziałamy nic. Pomóżcie nam, choć kilkoma grosikami. Błagamy, mamy długi w lecznicach, a tu kolejny wielki wydatek. Poprostu, błagamy.
Nie mamy na operację, leczenie i rehabilitację. Kasa pusta i długi, ale my nie odmawiamy pomocy, nie odmawiaj i Ty. Uratuj ją z nami. Błagamy o pomoc.
Ładuję...