Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Waszej pomocy Gloria doszła do siebie :) Koteczka znalazła też dom :)
Przyszłam jak co wieczór na kolację i na noc, biegłam truchcikiem radośnie przebierając łapkami, z uniesionym do góry ogonkiem. Od maluszka mieszkałam ze swoimi ludźmi, a teraz wyjechaliśmy na wakacje na działkę. Bardzo mi się podobało, chodziłam po terenie w dzień, w nocy spałam w domku, ciągle miałam pełny brzuszek. Domek był jednak zamknięty, ale na szczęście na zewnątrz była miseczka z moim jedzonkiem.
Pewnie gdzieś poszli i zaraz wrócą, położyłam się na werandzie i poszłam spać. Spałam spokojnie, ani przez chwilę nie przeczuwałam, że ta miseczka z moim jedzonkiem była ostatnią, którą zjadałam, że odtąd będę jadła to, co znajdę w śmieciach, albo to, co ktoś mi na ziemię rzuci. Spałam przekonana, że za chwilę ludzie wrócą i wpuszczą mnie do środka, do łóżeczka, nie wiedziałam, że w łóżeczku nie zasnę już nigdy, a pod dachem nie będę spała prawie przez rok… Nie chcę Wam opowiadać o każdym dniu, kiedy zasypiałam głodna. O jesiennych nocach, kiedy było tak mokre powietrze, że zamakało mi całe futerko mimo, że chowałam się przed deszczem. O zimie, o tym, że można zmarznąć tak, że nie czuje się paluszków. I o samotności.
Niedługo po tym, jak moi ludzie wyjechali wyjechali też wszyscy inni działkowicze. Został tylko jeden pan, który mieszkał tam zawsze, cały rok. Dzięki niemu przeżyłam zimę, dawał mi czasem jakieś resztki z obiadu, nie chciał jednak żebym z nim zamieszkała mimo, że bardzo starałam się przekonać go, że fajny ze mnie kotek. Mówił mi, że gdyby miał zabierać do siebie każdego porzuconego kotka, to miałby nas dziesiątki. A więc tym się stałam - z domowego, śpiącego na łóżku kotka stałam się bezdomnym, porzuconym, niechcianym przez nikogo. Wiosną znowu zaczęli przyjeżdżać ludzie. Myślałam, że moi też przyjadą, że może ucieszą się jak mnie zobaczą, że zabiorą do domu. Mam półtora roku, od roku mieszkam na działkach, ale ja jestem przecież domowa, prócz jedzonka i suchego miejsca do spania potrzebują człowieka, kocham bardzo ludzi. Działkowiczów było coraz więcej, jedzonka było dużo, a pogoda cudowna, cieplutko, dużo słoneczka. Wreszcie mnie głaskano, ale nikt mnie do domku nie chciał nawet wpuścić a co dopiero zabrać ze sobą na zawsze. Chyba zostałabym tam na zawsze, gdyby nie stało się coś bardzo złego, ale dzięki czemu może przestanę być bezdomna.
Szłam jak co dzień na obchód po działkach, na poszukiwanie jedzonka i głasków. Zobaczyłam, że na działce, która od dawna stała pusta stoi samochód a wiem, że oznacza ludzi. Nowych ludzi. Może oni mnie zechcą polubić na dłużej. Przeszłam pomiędzy szczebelkami i radośnie kroczyłam w stronę domku. I wtedy w jednej chwili usłyszałam warczenie pieska i poczułam ból. Byłam w powietrzu, piesek mną tarmosił raz w jedną raz w drugą stronę. Wydawało mi się, że to mój koniec, potwornie mnie bolało i strasznie się bałam. Byłam prawie nieprzytomna, ale pamiętam krzyk ludzi, piesek mnie chyba wypluł, upadłam i nie pamiętam co było dalej. Budziłam się co chwilę i traciłam przytomność, pamiętam ze leżałam na siedzeniu samochodu i gdzieś jechaliśmy a potem pamiętam już tylko lecznicę dla kotków. Potem dowiedziałam się, że przywieźli mnie ludzie tego pieska, że trafiłam do cioć, że może będę mogła tu zostać…
Jestem Gloria i chciałam Was przepięknie poprosić o pomoc w opłaceniu mojego leczenia, zawsze ludzie mi pomagali to może teraz też mi się uda… Opiekunowie pieska, który pogryzł Glorię uratowali jej życie, znaleźli nas i szybko dowieźli ją do lecznicy. Dokładnie jej historię poznaliśmy kilka godzin później. Jako mniej więcej półroczne kocię została sama na działce. Przeżyła tam rok, podobno dzień w dzień śpiąc na werandzie domku, do którego przyjechała na wakacje… Szkoda, że nie zgłoszono jej wcześniej, domowe kotki nigdy nie potrafią się do końca odnaleźć na ulicy.
Gloria nie wiedziała, że czasem piesków trzeba się bać, że nie wszystkie lubią kotki. Gdyby nie szybka reakcja opiekunów pieska Glorii pewnie by już nie było. Na szczęście piesek był zadbany, regularnie szczepiony. Maleńka potrzebowała pilnej operacji, oczyszczenia i zaszycia ran, zdjęcia rtg, żeby sprawdzić, czy nic się kosteczkom nie stało, usg, żeby sprawdzić, czy w środku nie ma obrażeń.
Na szczęście nie ma złamań a w środku wszystko wydaje się na swoim miejscu. Gloria musi spędzić w lecznicy około dwóch tygodni, musi dostawać leki, musimy zrobić jej testy na choroby zakaźne, musimy ją odrobaczyć i zaszczepić. I musimy znaleźć jej dom, na jaki ta pieszczoszka zasługuje. Błagamy Was o pomoc, sami nie damy rady jej pomóc…
Ładuję...