Puchatka straciła opiekunkę i dach nad głową, błąkała się z okropnym katarem i skołtuniona

Zbiórka zakończona
Wsparło 30 osób
1 340 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 24 Października 2021

Zakończenie: 11 Listopada 2021

Godzina: 01:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Utrata jednego dnia kogoś, kogo się bardzo kocha i domu, w którym się było bezpiecznym to naprawdę koszmar. Przecież my, zwierzątka nie zdajemy sobie sprawy, że Was może kiedyś zabraknąć… Kiedy moja Opiekunka odeszła rodzina mnie zupełnie nie chciała, a skoro jestem kotkiem, to uznali, że ja sobie na ulicy poradzę. Powiem Wam, że zupełnie sobie nie radziłam… Co prawda sąsiedzi dawali mi jedzenie, to nie chodziłam bardzo głodna, ale nie miałam się gdzie schronić przed zimnem i już następnego dnia zaczęłam kichać.

Próbowałam się chować w jakiś składzikach, ale taki kotek jak ja, kotek domowy bardzo marznie poza domem, ja nie mam zupełnie futerka do mieszkania na zewnątrz. Potem to już było tylko gorzej, katar robił się coraz bardziej gęsty i tak naprawdę musiałam oddychać przez otwarty pyszczek, przez co zaraz zaczęło mnie boleć i gardło. Ja wiem, że to może głupio zabrzmi, że narzekam, że nikt mnie nie czesał, ale wiecie, ja mam długie futerko i jak się nie czesze takiego kotka, jak ja to się robią takie kołtuny tuż przy skórze i uwierzcie mi, że to naprawdę potwornie boli.

Na początku ludzie mieszkający w okolicy myśleli, że ja normalnie mam dom, do którego mogę wrócić, ale po kilku tygodniach zrozumieli, że jestem tak chora, że to niemożliwe. Popytali jedni drugich i dopiero zrozumieli, że ja już tam naprawdę to domku nie mam. Zaczęli szybko szukać dla mnie pomocy i tak trafiłam do cioć. Ciocie mówią, że jak wyleczę katar, to poszukamy mi nowego domku, tylko tym razem to już bym naprawdę bardzo chciała znaleźć taki domek, w którym będę już na zawsze…

Puchatka trafiła do nas z potężnym katarem, z mnóstwem kołtunów i filcem na brzuszku. W wielu miejscach musieliśmy ją zupełnie wygolić, bo filc odparzał skórę i sprawiał koteczce ból. Katar na pewno będziemy leczyć przez jakiś czas, bo naprawdę jest zaawansowany. Z przekazanych nam informacji wynika, że Puchatka była na ulicy jakieś 2-3 tygodnie. Jest kotkiem w typie kota perskiego, nosek ma malusi, futerko długie, ale liche i ogólnie jest delikatna. Nie wiemy, jak dawała sobie radę przez ten czas. Na pewno mimo pomocy okolicznych mieszkańców nie jadła tyle, ile powinna, bo mimo zatkanego noska apetyt jej dopisuje, jakby chciała najeść się na zapas. Jest milutki i uroczym stworzonkiem, mruczy, przytula się, stara się trzymać możliwie najbliżej człowieka.

Musimy poszukać Puchatce odpowiedniego domu, ale najpierw musimy ją odpchlić, odrobaczyć, wyleczyć, zaszczepić i przebadać. Z oględzin w lecznicy wynika, że malutka była przez poprzednią opiekunkę wysterylizowana. Puchatka jest młodą kotką, ma ok. 3-4 lat i ma przed sobą całe życie jako czyjś ukochany przyjaciel. Pięknie prosimy Was o pomoc w uzbieraniu środków na leczenie i opiekę weterynaryjną dla koteczki…

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
930 zakończonych zbiórek
Wsparło 30 osób
1 340 zł (100%)
Adopcje