Umarłaby w ciągu 48 h, ale była szybsza od kociej kostuchy i to pomimo tego, że waży tylko 1.5kg, a jej ciałko zjada tyle chorób, że nie zmieszczą się w tytule zbiórki...

Wsparło 179 osób
7 356 zł (147,12%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 10 Listopada 2024

Zakończenie: 3 Kwietnia 2025

Godzina: 02:02

08/11/2024 20:16: 

OPIS WYWIADU: kotka dzisiaj znaleziona pacjent w bardzo złym stanie wychudzona, odwodniona, gałki oczne zapadnięte, oczy zaklejone ropną wydzieliną, stan zapalny spojówek, perforacja rogówki oka prawego, w jamie ustnej brak większości zębów, górny prawy trzonowiec pokryty kamieniem, dokładna ocena jamy ustnej niemożliwa, ze względu na ból przy omacywaniu pyszczka. Błony śluzowe jasne, lepkie, temp 37st. C. Osłuchowo szmer nad tchawicą zaostrzony nieznacznie, węzły chłonne podżuchwowe nieznacznie powiększone, sierść przerzedzona, widoczne odchody pcheł, jama brzuszna miękka, w tyłobrzuszu zmiana - prawdopodobnie guz listwy mlecznej.

To pierwszy opis kotki, która trafiła pod naszą opiekę. Na żywo wygląda to jeszcze gorzej. Nasza wolontariuszka opisała to tak:

Ten kot nie przeżyje 48 godzin. To niehumanitarne, trzeba go uśpić. Ale… Ona mruczy. Ona się przytula. Dałyśmy jej na imię Szałwia.

To kotka z ulicy, która waży półtora kilo, z oczami wyżartymi przez koci katar i resztkami zębów.

Może znowu nie słuchamy głosu rozsądku, bo nie mamy już kompletnie kasy na cokolwiek, ale nie sposób opisać tej guli w gardle, którą się czuje, kiedy Szałwia na ciebie patrzy i widzisz w tych oczach nadzieję. Nadzieję, że może właśnie dzisiaj nastał ten dzień, kiedy ktoś się nią przejmie, nie przegoni jej z podwórka, albo uda się jej coś zjeść, bo już nie pamięta, jak to jest mieć pełen brzuszek.

I teraz taki wielki człowiek patrzy na tę maleńką, wygłodzoną istotę, której czuć nerki przy badaniu, bo nie ma żadnego mięśnia, i widzi, że ona robi wszystko, żeby dopchać się do ciepłej dłoni, która jej dotknie. Choć raz.

Pakujemy ją do transportera, żeby przewieźć do lecznicy całodobowej. Transporter z dorosłym kotem nigdy nie był tak lekki. Szałwia w nim stoi na swoich łapkach, wygryzionych przez pchły aż do mięsa, i ogląda świat dookoła. Jaki on nagle wydaje się piękny, kiedy ma się pełen brzuszek.

Docieramy na miejsce, zostajemy przyjęte bez kolejki ze względu na jej stan, tylko że ona…

Dziarsko wychodzi z transportera, żeby zobaczyć, co takiego się dzieje dookoła i czy zaraz ktoś znów da jej jedzonko albo ją przytuli. Szałwia ma już nawet swój własny, różowy kocyk – na takim jest dużo wygodniej leżeć niż na ulicy.

Dzisiaj rano dostajemy telefon z lecznicy.

„Szałwia zjada wszystko, co jej damy, robi bardzo ładną kupę, łasi się i przytula. Wszyscy są w szoku, że kotka w takim stanie się tak zachowuje, że tak bardzo pragnie kontaktu z człowiekiem.”

Zaczęły się badania. Nie kraczmy. Na razie ją tuczymy – w cieple, najedzoną, z imieniem. Zauważoną.

I niech to będzie lekcja dla wszystkich z nas, że nawet jak ważysz półtora kilo, to możesz tak mocno zaprzeć się pazurami i trzymać, że wszystkim dookoła opadną szczęki. Oto historia Szałwii.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
164 aktualne zbiórki
4901 zakończonych zbiórek
Wsparło 179 osób
7 356 zł (147,12%)
Adopcje