Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tesa przepięknie dziękuje Wam za pomoc, bez Was nie udałoby się uratować jej łapki. Kociczka mieszka w domku tymczaoswym i czeka aż ktoś pokocha ją na zawsze :)
A dla ludzi o mocnych nerwach zdjęcia z samej operacji:
Zawsze się udawało, nie wiem ile razy przebiegałam przez tę ulicę, kilka razy dziennie przez na pewno dwa lata. Bardzo, bardzo dużo razy. I zawsze mi się udawało. Widziałam nie raz leżące na poboczu inne kotki, widziałam nawet jak samochody w nie uderzały, ale mi udawało się zawsze. Tylko chyba naprawdę nie ma czegoś takiego jak „zawsze”.
Tamtego dnia nie wydarzyło się nic niezwykłego, nie potknęłam się, samochód wcale nie jechał szybciej, ani ja wolniej nie biegłam, po prostu źle oceniłam odległość. Mimo, że robiłam to tyle razy to tego dnia się pomyliłam, o kilka centymetrów, ale to wystarczyło, żeby uderzyło mnie koło. Ból był potworny, dosłownie słyszałam trzask pękającej kości. Nie straciłam nawet przytomności, biegłam dalej na trzech łapkach, a czwartą ciągnęłam za sobą. Kilka metrów dalej dopiero poczułam, że jest źle, bolało mnie potwornie, usiadłam, żeby odpocząć i nie miałam już siły wrócić do siebie. Tak znaleźli mnie mili ludzie i trafiłam do lekarza dla kotów, a potem do takiego miejsca, gdzie mieszkają bezdomne kotki i czekają na nowe domy. Ja z tą łapką do nowego domu nie mogłam jechać, najpierw trzeba było mi łapkę naprawić.
Na początku wszyscy myśleli, że mi się może łapka zrośnie sama, ale po jakimś czasie się okazało, że się zrastać sama nie chce i w końcu pojechałam na operację. Bardzo bolało, ale dostawałam leki i wierzyłam, że teraz już będzie dobrze i nawet było jakiś czas lepiej, a potem każdego dnia już tylko gorzej. Z tego bólu byłam dla lekarzy dla kotów bardzo niemiła, syczałam na nich nawet kiedy chcieli mnie tylko pogłaskać. Powiem Wam, że miałam już tak bardzo dość tego bólu, że bywały noce kiedy leżałam i żałowałam, że mnie ten samochód wtedy nie zabił… Jestem kotkiem i nie potrafiłam ludziom powiedzieć, że z tą moją łapką mimo operacji wcale nie jest lepiej. Bardzo się złościłam kiedy chciano mnie dotykać, bo każdy ruch sprawiał mi potworny ból. Kiedy w końcu po prawie dwóch miesiącach zrobiono mi zdjęcie to się okazało, że wszystko na marne i jeśli nie zdarzy się cud to będę miała uciętą łapkę.
W sumie to nie byłby to takie złe, w końcu przestałaby mnie boleć. Tam, gdzie byłam już nikt mi nie mógł pomóc i tak trafiłam do cioć, przyjechałam z łatką kotka niemiłego na amputację nóżki. U cioć lekarze dla kotków powiedzieli, że można moją nóżkę uratować i że tak mi ją złożą, ze już mnie nie będzie nic bolało. Ja już straciłam nadzieję i wiem, że ciocie też się chyba zastanawiają co zrobić, bo ta kolejna operacja ma być naprawdę bardzo droga…
Tesa miała być kotką niemiłą a jej nóżka miała zostać ucięta. Trzeba przyznać oczywiście, że Tesa swój charakter ma, jak to koteczka, kiedy nie chce być głaskana to nie chce, ale nie robiła nam nic prócz syknięcia. A kiedy silne leki przeciw bólowe zaczęły działać to i syknięcia się skończyły i można było spokojnie drapać Tesę po bródce. Zawsze będzie kocią damą, która będzie miała swoje zdanie, ale z pewnością nie jest niemiła. Kiedy zobaczyliśmy jej zdjęcie RTG to nam się zrobiło niedobrze, a sporo rzeczy już widzieliśmy. Zamiast zrostu zobaczyliśmy kość z tzw. stawem rzekomym, czyli z ruchomymi trącymi o siebie kawałkami kości w miejscu, gdzie z pewnością nie powinno być ruchomych kawałków. Koteczka musiała niesamowicie cierpieć. Ortopeda powiedział, że możemy uratować łapkę Tesy, ale operacja będzie koszmarnie droga, a potem kotka będzie musiała spędzić jeszcze 6 tygodni w lecznicy.
Konieczne by było przytwierdzenie kości na specjalnej płytce, tak żeby łapka znowu miała kształt łapki i żeby koteczki nie bolało. Tesa jest młoda, przed nią całe życie, a ucięcie kończyny to ostateczność, jednak jesteśmy w koszmarnej sytuacji finansowej i naprawdę nie wiemy co robić. Błagamy Was o pomoc, bez Was nie uratujemy Tesie łapki…
Ładuję...