Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie wiem czy mnie pamiętacie… Trafiłam do cioć prawie cztery temu, jako tak około roczna koteczka. To miał być sam zabieg sterylizacji, ale jako, że bardzo kochałam ludzi to nie wróciłam na działki, zostałam żeby domku prawdziwego poszukać. Od początku kolejka chętnych do mojej adopcji się nie ustawiła, no bo kto by zechciał biało czarną kotkę bez oczka? No nikt nie chciał. I to jak bardzo mocno kocham ludzi nie miało znaczenia. A potem doszła jeszcze ta cała cukrzyca. Kota o pospolitej urodzie i do tego z chorobą to już tak zupełnie nie zechciał nikt. Ciocie mnie ogłaszają regularnie ale ani jedna osoba nie zapytała. Chyba już się nawet przyzwyczaiłam do tej myśli, że tak już ma być, ja, Wilga mam nigdy nie zamieszkać w swoim domku. Nie narzekam, ot nie każdemu się w życiu udaje i tyle. Chciałam Wam opowiedzieć w sumie o czymś innym i poprosić Was o pomoc.
Jakiś czas temu moja ciocia z domku tymczasowego znalazła mnie pod swoim łóżkiem leżącą bezwładnie jak szmaciana lalka. Żyłam, ale już tak nie za bardzo. Nikt nie wiedział co się stało, kilka godzin wcześniej było dobrze, a teraz praktycznie umierałam. Ciocia zabrała mnie do lekarza dla kotów takiego co to pracuje całą noc i tam się okazało, że ja mam bardzo niski cukier. Zostałam w szpitalu i lekarze dla kotów robili co mogli żeby mi ten cukier podnieść. Kotek z cukrzycą to powinien mieć bardzo wysoki, no a u mnie było odwrotnie. Spędziłam w szpitalu całodobowym dwa dni, miałam dużo badań a potem jeszcze przez tydzień chodziłam na wizyty. Okazało się, że miałam zapalenie trzustki. Powiem Wam, że koszmarnie bolało, ale dałam radę. Od tamtej pory miała wiele razy mierzony cukier i jest zawsze w normie. Nikt nie chce zapeszać, ale u nas, kotków się to podobno zdarza - nie wiadomo skąd się moja cukrzyca wzięła i tak samo nie wiadomo dlaczego i na jak długo sobie poszła. Muszę za kilka dni iść znowu do lekarza dla kotów zbadać krew żeby zobaczyć czy nie wraca. Myślicie, że jak choroba nie wróci to ktoś mnie zechce…?
Ciocie mają bardzo mało pieniążków a muszę pilnie zapłacić za mój pobyt w szpitalu, za badania i uzbierać na te nowe badania. Wiecie, dla mnie to ogromne szansa, bez oczka i z mało ciekawym futerkiem, ale bez cukrzycy może będę miała szansę na dom. Dlatego pięknie Was proszę, pomóżcie mi i ciociom uzbierać dla mnie pieniążki…
Ładuję...