Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla kocich sierotek. Z Radością informujemy, że wszystkie maluszki znalazły nowe domy. Dzięki waszej pomocy mogliśmy w całości pokryć koszty profilaktyki i utrzymania kociaków do czasu adopcji :)
Do opłacenia faktury za profilaktykę, badania, szczepienia, zabrało ponad 400zł. Niejeden powie, że to nie wiele. Dla nas to bardzo dużo. Zatem zmuszeni jesteśmy odnowić ponownie zbiórkę i prosić o grosiki do kociej skarbonki :)
Nasze maluszki urosły, przeszły pełną profilaktykę przeciw pasożytniczą a w dniu wczorajszym przyszedł czas na szczepienie. Pani doktor zbadała dokładnie każdego kociaka, stwierdziła, że wszystkie rozwijają się prawidłowo i są zdrowe. Maluszki zostały zaszczepione - nie bały się igieł i były bardzo dzielne :)
W imieniu kociaków bardzo prosimy o grosik do kociej skarbonki, bo każda wizyta, podane preparaty, a także karma i żwirek to kolejne wydatki. Jednak wszystko to jest niezbędne by przygotować malce na podróż do nowych domów.
Sobota, godzina 5 rano. Starsza kobieta jak co dzień wstaje rano, by nakarmić kury. Słyszy miauczenie, a przy drzwiach stoi otwarte różowe pudełko. Parę kroków dalej, pod ławką siedzą trzy malutkie kocięta. Kobieta jest wściekła, to już kolejny raz ktoś podrzuca jej koty, a ona za nimi nie przepada. Nie ma też sił się nimi zajmować i nie stać ją - jak sama mówi - „na kolejne gęby do wykarmienia”. Stawia im jednak miseczkę z mlekiem...
Kobieta zna wolontariuszkę i miłośniczkę zwierząt, która czasami przyjeżdża w te okolice. Dzwoni więc do niej.
Relacja wolontariuszki:
"Gdy rano odebrałam telefon i usłyszałam o „prezencie” z różowego pudełka, postanowiłam przyjechać jak najszybciej. Kobieta nie umiała oszacować wieku kociąt, dlatego zabieram mleko do odchowu kociąt, termofor i jadę. Wiem, że tam nikt się maluchami nie zajmie, nikogo one nie obchodzą. Docieram na miejsce, do domu wchodzę przez zimny, dziurawy przedsionek, tam zza sterty rupieci wybiega mały kotek, a za nim jeszcze dwa. Są oswojone i ciekawskie. Kotki mają około 5 tygodni, są bardzo zmarznięte. W nocy i nad ranem było dość zimno. Mimo protestów kobiety zanoszę maluchy do ciepłej kuchni, otulam kocykiem, przygotowuję im mleko dla kociąt.
Piły łapczywie, widać były bardzo głodne.
Mimo że w moim domu tymczasowym przebywa już kilka kotów, które wymagają specjalnej opieki, to i tak zabrałam kociaki ze sobą. Nie mogłam ich tak zostawić. Same nie przeżyją. Wiem też, co robią na wsi z niechcianymi zwierzęcymi dziećmi…"
Kotki były zarobaczone, wymagały też odpchlenia. Ich malutkie uszka dręczył świerzb. Ale bardzo szybko zadomowiły się w domu tymczasowym.
Niby niewiele, ale za preparaty zapłacić trzeba. Fundacja w ostatnim czasie przyjęła sporo małych kotków, a te dorosłe, które do nas trafiły wymagały intensywnego leczenia, operacji, pobytów w weterynaryjnym szpitaliku, leków. Bez Waszej pomocy nie zdołamy opłacić rachunków z lecznicy, co za tym idzie, nie będziemy mogli przyjmować nowych zwierząt. Pomóż nam pomagać.
Ładuję...