Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc finansową w opiece nad kotami. Udało się je podleczyć. Biały wciąż przyjmuje krople do oczu, ale został adoptowany. Również większy szary kotek znalazł dom. Reszta czeka na swoją kolej w domu tymczasowym.
Koty były u lekarza i oczywiście mają koci katar, świerzb uszny, były zarobaczone - ogólnie wszystko, co złego mogły mieć, to miały. Dodatkowo biały maluch ma najprawdopodobniej chorobę genetyczną i stąd jego nieco inny wygląd, na który wszyscy zwracają uwagę. Ma też prawdopodobnie na skutek tej choroby genetycznej skrzywioną przegrodę nosową, co trochę utrudnia mu oddychanie.
Zostały odpchlone, odrobaczone, miały wyczyszczone uszy i podane antybiotyki i inne leki.
Prosimy o wsparcie ich leczenia.
Kilka dni temu przyjechały do nas te kocie biedy. Z naszych tegorocznych podopiecznych kociąt są najmarniejsze. Mizerne, chore, wygłodzone. W okolicy znalezienia nie było dosłownie nikogo, kto by je dokarmiał. Gdy zostały znalezione i nakarmione, wyszarpywały sobie jedzenie. Okropny, ściskający serce widok. One by tam umarły z głodu.
Czy to koteczki wczasowiczów, przyzwyczajone latem do jedzonka, a może i kanapy, a po wakacjach zostawione, bo przecież kot sobie poradzi? "Dla kota nie ma płota"? Nie, proszę Państwa. Jesteśmy odpowidzialni za to, co oswoimy. Kot domowy, kot przyzwyczajony do jedzenia podawanego pod nos, sam sobie nie poradzi. A może to zależy, jak rozumiemy słowo “poradzi”. Kotki ze zdjęć jakoś przecież sobie radziły, prawda? Znaleziono je jeszcze żywe!
Kotki pochodzą z dwóch miotów. Mamy ich 4. Trwa łapanie ich matek na sterylizację. Kotki są w domu tymczasowym. Prosimy o wsparcie sfinansowania ich leczenia. Jak widzicie, biały kotek ma poważne problemy ze zdrowiem. Wierzymy, że najgorsze już za nimi.
Przy okazji apelujemy o powszechne sterylizowanie i kastrowanie wszystkich kotów! Tych nieszczęść po prostu by nie było, gdyby kocice były wysterylizowane. A ile takich koteczków słodkich nie trafia do żadnych fundacji, bo są rozjeżdżane przez samochody? Nie chcemy nawet myśleć.
Ładuję...