Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Serdecznie dziękujemy za Wasze wielkie serca i pomoc dla Klopsika i jego mamy. Klopsik ma już 22 dni. Rośnie zdrowo i pięknie. Wszystkie ranki i zadrapania, które miał na ciele po tym, jak jego mama tak strasznie spanikowała, już się zagoiły. Mały pije mleko zastępcze z wielkim apetytem. Wszyscy go już bardzo pokochaliśmy, bo jest przecudownym, rozmruczanym malcem.
Gdy podrośnie i się usamodzielni będziemy szukać mu kochającj rodziny. Jeśli zastanawiacie się nad adopcją- piszcie! Fajnie byłoby wiedzieć, że na Klopsika już czeka kochająca rodzina.
Tymczasem Klopsikowa mama nie oswoiła się ani trochę, a jakiekolwiek próby "obsługi", nawet podania jedzenia, kończą się atakiem. Przeszła kastrację ponad tydzien temu i w zasadie mogłby wrócić w miejsce bytowania, gdyby nie fakt, że tym miejscem jest firma produkcyjna w mieście. Kotka jest zupełnie zdziczała (do tego stopnia, że dotkliwie pogryzła dwie osoby i próbowała zagryźć małego), więc o szukaniu domu nie ma mowy. Mamy tu dość duży impas, postanowiliśmy więc, że kotka zamieszka u nas w stajni, gdzie będzie mieć miejsce do spania, zawsze pełną miskę, ale też swobodę, której tak bardzo potrzebuje.
Poznajcie Klopsika, małego, dzielnego rudaska, który został na świecie zupełnie sam, choć ma zaledwie 10 dni... ale od początku.
Zostaliśmy poproszeni o pomoc dla kotki z maluchem. Miała tylko jedno kocię. Kotka dzika, atakująca człowieka. Przyjechała do nas okropnie zestresowana i wykazująca zachowania agresywne, co w przypadku kota dzikiego jest absolutnie normalne. Przy przekładaniu z klatki transportowej do kenelowki gryzła tak, że podziurawiła mi rękawice spawalnicze. Była tak okropnie zestresowana łapaniem i transportem.
Nie wiadomo co się stało z pozostałą częścią miotu. Kotka pojawiła się w zakładzie produkcyjnym. Wszystko dokładnie sprawdzono i nigdzie nie było innych kociąt. Po przyjeździe do nas stało się najgorsze. Kotka uruchomiła instynkt przetrwania, nke tylko nie chciała karmić malucha, ale też próbowała go zagryźć. Tylko szybka interwencja uratowała malca.
I zostaliśmy z zupełnie zdziczałą kocicą, przy której samo posprzątanie kuwety i podanie karmy graniczy z cudem, i niesamodzielnym, dziesięciodniowym kocięciem, które dopiero otwiera oczy i uczy się patrzeć na świat.
Kocica przejdzie kastrację, by już nigdy nie mnożyć bezdomności. No a maluch wymaga odkarmienia. Co 3 godziny dostaje świeżutki termofor, mleko zastępcze, masujemy brzuszek by się wypróżnił. To opieką całodobowa, bo o takiego malca trzeba dbać również w nocy.
Musimy maksymalnie zadbać o Klopsika, o jego odporność, bo takie maleństwo jest okrutnie podatne na choroby. Jest słaby, ale obiecujemy zrobić wszystko, by pięknie wyrósł i znalazł odpowiedzialną, kochającą rodzinę.
Teraz jednak potrzebujemy pomocy dla Klopsika i jego dzikiej mamy. Przede wszystkim w zakupie mleka zastępczego, wacików bawełnianych, środków wspierających odporność, a w późniejszym czasie profilaktyki (odrobaczenie, szczepienia) i karmy oraz kastracji kocicy. To spore koszty, zwłaszcza przy obecnie szalejących cenach. Czy te dwa kocię serduszka mogą liczyć na Was?
Ładuję...