Leczenie kotów, których bólu nie widzi system opieki

Jesteśmy ich jedyną szansą na zdrowie... kiedy ktoś znajduje kota na Suwalszczyźnie to niestety nie może liczyć na pomoc instytucjonalną. Tutaj prawo nie działa, również dlatego, że organy ścigania odmawiają postępowań w zakresie gminnych zaniedbań i urzędnicy nie zapewniają leczenia takim kotom mimo ustawy o ochronie zwierząt.

W mieście Suwałki działa budżet obywatelski, z którego udało nam się zapewnić 15 tys. na miejskie koty (starczy na 3 miesiące zapewne), ale to była maksymalna kwota, jaką mogliśmy dać w projekcie. Koty ze wsi są skazane na nas, naszą - Waszą pomoc. To (zdjęcie tytułowe) tylko jeden przykład kota, który trafił do weterynarza pod nasze finansowanie. Kot dziki, bez imienia, ale który mieszka w okolicy, gdzie są karmiciele, a więc miał szansę na reakcję i pomoc.

Prosimy o wsparcie na opłacenie faktur za koty wolno żyjące, które potrzebują ratunku, leczenia, również kastracji. Zdjęcia tylko kilku, które pomoc otrzymały, ale takich kotów mamy w miesiącu kilka, czasami kilkanaście, którym w różny sposób udaje się pomóc: czasami wystarcza 1 wizyta i podawanie leków przez karmicielkę, czasami muszą spędzić kilka dni w szpitaliku, te miziaste przejmuje kociarnia, jeśli tylko ma miejsce. Te dzikie wracają na miejsce bytowania pod oko karmicieli. 

Dziękujemy ❤️ Za każdą pomoc ❤️